Dzięki prezydencji polska udowodniła starej unii, że warto było się rozszerzać w 2004 roku. Sobie zaś, że jest wreszcie normalnym, europejskim krajem bez kompleksów.
Kraje sprawujące rotacyjne prezydencje w Unii Europejskiej są z reguły oceniane z perspektywy dokonań i atmosfery, jaka panowała za ich przewodnictwa w gronie 27 państw członkowskich. W przypadku Polski należy wziąć pod uwagę istotną poprawkę – pierwszą naszą prezydencję przyszło nam sprawować w samym środku największego kryzysu w historii Unii; w czasach, kiedy zaczęto głośno mówić, że może się rozpaść strefa euro, a za nią cała Unia, kiedy przewartościowały się kluczowe dla Unii pojęcia, takie jak solidarność, spójność czy wspólnotowość.
Więcej możesz przeczytać w 1/2012 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.