Zamożni ludzie niekoniecznie są źli – przekonuje Elżbieta Wrotek, chrześcijański doradca finansowy z Centrum Edukacji Finansowej Crown. – Mądry człowiek powinien być zaradny. Niestety, po socjalizmie została nam niechęć do przedsiębiorczości i oczekiwanie, że państwo zapewni nam przeżycie. Próbują to zmniejszyć chrześcijańscy doradcy finansowi. W ostatnich latach jest ich w Polsce coraz więcej. Rodzinom, które wpadły w pułapkę zadłużenia, podpowiadają, jak zacząć spłacać długi. Uczą też planowania domowego budżetu, pilnowania wydatków oraz zwiększania dochodów. A tych, którzy prowadzą własną działalność, szkolą w zakresie prowadzenia firmy. Oczywiście, wszystko w oparciu o wartości chrześcijańskie. Ta nowa nad Wisłą profesja przywędrowała do nas zza oceanu. Już w 1976 r. w kręgach ewangelikalnych protestantów powstał Christian Financial Concepts, a w połowie lat 80. Howard Dayton założył Crown Financial Ministries. Dziś ruch Crown działa w 90 krajach, bez problemu zaadaptował się także w środowiskach katolickich, czego Polska staje się świetnym przykładem.
Dziesięcina dla Boga
Elżbieta i Mirosław Wrotkowie są małżeństwem od prawie 30 lat. Zapisują w komputerze każdy wydatek, wspólnie planują domowy budżet, jedną dziesiątą dochodu oddają – jak mówią – Panu Bogu. To znaczy na Kościół, jego potrzeby charytatywne, dając jałmużnę ludziom chorym i potrzebującym. W Piśmie Świętym mowa jest o dziesięcinie i państwo Wrotkowie traktują to dosłownie. Początkowo było trochę żal, ale z czasem przyszła radość, że można się podzielić z innymi. Wszystko na ziemi należy wszak do Boga. W rzeczywistości więc – przekonują – nie tyle oddają Bogu 10 proc. swojej własności, ile biorą sobie 90 proc. daru, który od niego otrzymują. Oprócz tego, że działają we wspólnocie Domowego Kościoła archidiecezji warszawskiej, znają się na ekonomii. Ona skończyła MBA, pracowała jako konsultant w banku. On – oprócz tego, że sam zarządzał firmą – jest menedżerem w firmie telekomunikacyjnej. Od kilku lat wspólnie organizują rekolekcje „Jedność małżeńska a finanse” oraz „Finanse po bożemu”. Ostatnio pani Elżbieta wydała też książkę „Pułapki na drodze do wolności finansowej” skierowaną do wszystkich, którzy chcą uniknąć błędów związanych z zarządzaniem pieniędzmi. – Uczymy ludzi, jak osiągnąć wolność finansową. Celowo nie używamy określenia „niezależność finansowa”, bo to co innego – uściśla. – Z naszymi finansami bywało różnie.
Lata tłuste przeplatały się z chudymi. Okres prosperity przypadł na lata 2005-2012. – Siedem tłustych lat – uśmiecha się pani Elżbieta – dokładnie jak we śnie faraona z 41 rozdziału Księgi Rodzaju. Później bywało gorzej. W 2008 r. zetknęli się z organizacją Crown, która przyszła do Polski z USA, by krzewić zasady „bożej ekonomii opartej na zasadach biblijnych”. Pomogła im uporządkować rodzinne finanse, dziś oni sami prowadzą konferencje i kursy edukacji finansowej Crown. To, że „boża ekonomia” wywodzi się w znacznej mierze z konserwatywnego amerykańskiego protestantyzmu, w Polsce początkowo budziło pewien opór. – Ja osobiście z tym problemów nie miałam, bo od młodości działałam w ruchu charyzmatycznym, który jest otwarty na ekumenizm. Już wcześniej spotykaliśmy wielu ewangelicznych chrześcijan, widzieliśmy, że żyją Bogiem – przekonuje Małgorzata Nowicka, edukatorka finansowa Crown, która wraz z mężem Wojciechem wydała książkę „Uzdrowienie finansów. Jak z Bożą pomocą wyjść z długów?”. Żeby uspokoić sceptyków, polski Crown wystąpił do archidiecezji warszawskiej o oficjalne imprimatur dla swoich książek. Dostał je bez żadnych uwag.
Twórcy chrześcijańskiej ekonomii policzyli, że w Biblii jest ponad 2 tys. wersetów odnoszących się do ekonomii. Przekonują, że sam Jezus doceniał znaczenie pieniądza, prawie w połowie swoich przypowieści używał finansowych metafor, opowiadając o zakopanych talentach (czyli ówczesnych monetach), wdowim groszu czy zagubionej drachmie. Dlatego podstawowe zasady „bożej ekonomii” oparte są na Biblii. Niektórzy ekonomiści, ale też teologowie są sceptyczni. Nie podoba im się, że Biblia traktowana jest jak podręcznik ekonomii, kontrowersje budzi też dystans przejawiany wobec kredytów, zwłaszcza konsumenckich. Ale nie brakuje też specjalistów, którzy widzą więcej pozytywów. Zdaniem prof. Szymona Cyferta z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu to, co proponują twórcy chrześcijańskiej ekonomii, w gruncie rzeczy stanowi rozszerzenie zasad ekonomii akademickiej. – I wcale nie jest z nią sprzeczne. Zastosowanie tych reguł w życiu codziennym zmienia sposób podejścia do finansów i pozwala wzbogacić się w wymiarze duchowym. Mnie wzbogaciło – uważa profesor.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.