Bezludna wyspa. Kilku rozbitków z załogi statku. Żeby przetrwać, muszą sami szukać pożywienia, walczyć z dzikimi zwierzętami i tworzyć prymitywne narzędzia. Jeden z nich zostanie egzorcystą. Drugi łowcą skarbów. Inny uratuje piękną kobietę, która utknęła na samotnej skale niedaleko brzegu. Nie, to nie scenariusz kolejnego filmu katastroficznego. To fabuła gry planszowej „Robinson Crusoe” wydanej przez Ignacego Trzewiczka z gliwickiego Portal Games. Dokładnie 15 lat temu wyprodukował pierwszą własną grę za pieniądze pożyczone od ojca. Mały nakład rozszedł się w ciągu sześciu tygodni. Dzisiaj sprzedaje kilkadziesiąt tysięcy gier planszowych rocznie. Jego tytuły są tłumaczone na kilkanaście języków. Jedna sprzedała się w nakładzie pół miliona sztuk. A „Robinson Crusoe” trafił do dwudziestki najlepszych gier planszowych na świecie (w zestawieniu jest 80 tys. tytułów). Takich jak Trzewiczek jest więcej. To oni budowali rynek gier planszowych w Polsce. Zaczynali od handlowania z bagażnika samochodu planszówkami ściągniętymi z Niemiec. Dzisiaj sprzedają gry za kilkadziesiąt milionów złotych rocznie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.