Dramat na zamówienie
Wypadek samochodowej kolumny, w której jechał minister Macierewicz, potwierdza złowrogą regułę w polskiej polityce. Wynika ona ze złej organizacji pracy i nieodpowiednich relacji między politykami i ich ochroną. Jeśli jakiś VIP i jego otoczenie planują wyjazd autem z Warszawy na godzinę 14, a przybycie na przykład do Gdańska na 16.45, to powinien zareagować adiutant z ochrony. I przekazać jasny komunikat: „Tak nie zrobimy. Bo to jest zagrożenie dla nas i ludzi na drodze”. Czemu adiutanci nie reagują? Bo są zależni od polityków. – Jeżeli nie zgodzę się ja, zrobi to Zdzisław, Marek czy Wojtek, który przyjdzie na moje miejsce – takie myśli przebiegają przez głowy ochroniarzy i szoferów. W ciekawy sposób poradzili sobie z tym problemem Izraelczycy, którzy często rotują ochronę swych polityków. Po to, by relacja między VIP-em a ludźmi odpowiadającymi za jego bezpieczeństwo była formalna. I żeby, jak to się mówi w tej branży, ochrona zawsze „chodziła na sztywno”.
Druga kwestia to świadomość samych polityków. Polscy ochroniarze wspominają o ciekawym patencie stosowanym przez lata w Wielkiej Brytanii. Chodzi o szkolenia dla polityków przed objęciem najważniejszych stanowisk – nie kwadrans zapoznawczej pogawędki z ochroniarzem, ale kilkudniowy profesjonalny instruktaż, jak zachować się w sytuacjach zagrożenia, jakich sytuacji unikać, co jest nie do przyjęcia. Zostaliśmy w ostatnich latach naznaczeni ogromnym nieszczęściem związanym z bezpieczeństwem VIP-ów. Nie wyciągamy wniosków. Może wreszcie czas dorosnąć?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.