Donald Trump nie traci czasu. Ku zgrozie zagranicznych partnerów handlowych Ameryki wprowadza w życie swoje wyborcze zapowiedzi w myśl zasady: kupuj amerykańskie i zatrudniaj Amerykanów. Do niedawna Europejczycy oburzali się na Trumpa głównie za jego uwagi o archaiczności NATO. Teraz ich przerażenie budzi także świadomość, że konsekwentna ochrona amerykańskich interesów uderzy rykoszetem w gospodarki najbogatszych krajów Starego Kontynentu i podzieli i tak ledwie trzymającą się razem Unię. Zwłaszcza że realizacja obietnic z kampanii oznacza najgorszy z możliwych scenariuszy, na który europejscy przywódcy, zajęci kampaniami wyborczymi w swoich krajach, nie są przygotowani. Już w dniu zaprzysiężenia prezydent USA zajął się rozmontowywaniem sztandarowej reformy swojego poprzednika, wprowadzającej powszechne – jak w Europie – ubezpieczenie zdrowotne, tzw. Obamacare. W kolejnych dniach rozpoczął proces wycofywania się USA z Trans-Pacific Partnership (w skrócie TPP), wielonarodowej umowy handlowej m.in. z Filipinami, Indonezją, Japonią, ale także Australią, którą prezydent uznał za szkodliwą, bo pozbawiającą Amerykanów pracy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.