Kiedy będą państwo czytali te słowa, będzie tuż po szczycie NATO w Brukseli, który może stać się terenem – niekoniecznie medialnej – konfrontacji między USA a Niemcami. Stany Zjednoczone to główny „sponsor” Paktu Północnoatlantyckiego, a RFN to najbogatszy kraj w Unii, który notorycznie nie dopłaca tyle, ile trzeba do polityki obronnej. To właśnie jest powodem, dla którego Donald Trump publicznie ruga Angelę Merkel, a ta w rewanżu życzy mu (po cichu) politycznego zwichnięcia nogi. Jednak historia więcej niż szorstkiej przyjaźni między panem prezydentem a panią kanclerz ma swoje korzenie w czasie, kiedy pan Donald John nie był nawet kandydatem na kandydata do Białego Domu. Jego poprzednik Barack Hussein Obama nie interesował się Europą i poszedł po linii najmniejszego oporu: mówiąc Kissingerem, gdy chciał zadzwonić do Europy, sięgał po telefon do Frau Kanzlerin. Z drugiej strony nie przeszkadzało mu to regularnie ją podsłuchiwać, w tym nawet jej prywatą komórkę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.