Spacerując śladami łemkowskich wiosek po Wołowcu i sąsiednich dolinach, często myśli pani o przeszłości?
Nie umiem o niej nie myśleć i dostrzegać w tych miejscach tylko pięknych widoków, pustych dolin, pokrzywisk. Natura nie jest tu obojętna, bo zastąpiła ludzkie życie. Kiedyś, dawno temu, Beskid Niski był gęsto zaludniony, szczyty porastały krzaki, a nie las, który wycięto jeszcze wcześniej. Było biednie i kamieniście. Przyroda odżyła dopiero po wysiedleniach. Chciałam w „Pustym lesie” pokazać, co by było, gdyby koniec tamtego świata nie nastąpił lub nastąpił później.
Skrupulatnie przytacza pani genealogię mieszkańców Wołowca i rysuje szczegółową topografię okolic. Niczym kronikarz ocala je od zapomnienia.
Bliska jest mi mikrohistoria, opowiadanie o przeszłości w bardzo dużym zbliżeniu, dzięki któremu można zobaczyć rzeczywistośćjak pod mikroskopem. Staram się też zmieniać obiektywy: poszerzać i zawężać pole widzenia. Bo Wołowiec jest częścią świata, mimo że jest oddzielony górami i lasami. W jego losach jak w kropli wody odbijał się XX w.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.