W najnowszym „Wprost" rozmowa z Bogdanem Zdrojewskim, byłem eurodeputowanym Platformy Obywatelskiej. Zdrojewski mówi, że żegna się zawodową polityką. I definiuje przyczyny porażki Koalicji Europejskiej. Mówi, że opozycji zabrakło wiarygodności, wyczucia i empatii.
Odchodzi Pan z polityki?
Bogdan Zdrojewski: Nie, Jeśli to jedynie z zawodowej.
I co Pan będzie robił?
Dziś jeszcze nie wiem. Najprawdopodobniej skupię się na zadaniach think-thankowych i edukacyjnych. Wiele też zależy od tego, co stanie się jesienią.
A Pana przyszłość w Platformie Obywatelskiej?
Jestem członkiem PO i wciąż wierzę w możliwość odniesienia zwycięstwa. Faktem jest że mam spory dystans do poczynań władz mojej partii. Okazało się też, że mój krytycyzm miał solidne uzasadnienie. Zapowiedź przewodniczącego w jednym z wywiadów, że w przypadku przegranych wyborów do PE „nikt drugiej szansy mu nie da”, świadczyła także o jego świadomości powagi sytuacji.
Zrezygnuje?
Nie i nie będzie też żadnych rozliczeń. Z jednej strony brakuje czasu, z drugiej poprzednie wybory, także z licznymi mankamentami, również nie miały stosownej oceny.
Krytykuje Pan Schetynę, ale powiedzmy sobie szczerze. Ma Pan do niego żal, bo nie umieścił Pana na listach do PE, prawda?
Moje żale nie mają tu znaczenia. Pierwsze uwagi krytyczne, pewne sugestie przedstawiałem na długo przed wykreśleniem mnie z listy. Dziś liczy się wynik, niestety porażka i to powinno być troską wszystkich. By nie było też wątpliwości mój ewentualny żal nie dotyczy samej decyzji, lecz sposobu jej podjęcia i braku informacji o niej. O tym, że nie startuję dowiedziałem się z telewizji i to wbrew wcześniejszym ustaleniom.
Wcześniej rozmawialiście o Pana starcie?
Oczywiście. W żadnej nie pojawiła się zapowiedź braku miejsca na liście. Owszem uprzedzany byłem o możliwości startu z innego miejsca, ze względu na powstałą koalicję. Nic ponadto.
Podobno nie wystartował Pan do Brukseli, żeby wzmocnić listy PO jesienią. Dostał Pan propozycję startu do Sejmu lub Senatu?
Nie. Start do sejmu wykluczyłem już w ubiegłym roku. Powtórzyłem tą decyzję także na zarządzie regionu. Grzegorz do tego tematu też już nie wracał. Jedyne o co zapytał to o gotowość powrotu do polityki krajowej z Brukseli w przypadku powoływania rządu.
Bogdan Zdrojewski uważa, że Platforma Obywatelska ma największy problem z wiarygodnością.
Od 2015 roku ugrupowania, które były w Koalicji Europejskiej, straciły aż 1,5 miliona wyborców. Jak wam się to udało zrobić?
Zabrakło wiarygodności, wyczucia i empatii. Zresztą, z wiarygodnością mamy największy problem. A w związku z tym nie umiemy rozbudzić silnych emocji, które poruszyłyby nasz elektorat. Trzeba najpierw zadbać o twardy elektorat, bo tacy wyborcy mobilizują elektorat niezdecydowany. Tymczasem nasi tradycyjni wyborcy są dziś sfrustrowani, pesymistyczni, trudno więc, by się stali ambasadorami Koalicji. By jednak nie było wątpliwości uważam, że wciąż możliwe jest pokonanie tej trudności.
Pana zdaniem, partia płaci teraz cenę za błędną strategię, jaką przyjął w czasie tych wyborów lider PO?
Tak. Nie tyle za błędną strategię, co raczej jej brak.
Rozmawiała Joanna Miziołek
Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Wprost".
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.