Dla wielu weteranów batalionów ochotniczych, walczących od pięciu lat z Moskalami w Donbasie, prezydent Wołodymyr Zełenski jest zdrajcą. Wszystko dlatego, że na początku listopada zarządził wycofanie wojsk ukraińskich ze strategicznych pozycji między kontrolowanym przez Kijów Siewierodonieckiem a Ługańskiem, będącym de facto terenem Rosji. Członkowie zasłużonego dla Ukrainy batalionu Azow próbowali powstrzymać odwrót oddziałów z linii frontu, wdając się przy okazji w dyskusję z wizytującym linię frontu Zełenskim. – Ja nie jestem jakimś frajerem, mam 42 lata i jestem prezydentem, dlatego mówię wam, idźcie do domu – mówił przywódca Ukrainy rosłemu wojakowi, który w imieniu kolegów próbował odwieść Zełenskiego od porzucania posterunków.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.