Wstawanie z kolan
„250 DOLARÓW? TO DOKŁADNIE TYLE, ILE TRZEBA, ŻEBY ZOSTAĆ GWIAZDĄ” – mówi Rudy Ray Moore, bohater „Nazywam się Dolemite”. Eddie Murphy wcielił się w komika z lat 70., który odkrył, że Afroamerykanie nie chcą już słuchać historii pisanych przez białych i uprzywilejowanych showmanów. Sięgnął do spuścizny niewolników, tworzył pełne rubasznego humoru przedstawienia satyryczne. A wreszcie postanowił błyszczeć na wielkim ekranie. Craig Brewer opowiada prawdziwą historię powstania filmu „Dolemite”, który choć tandetny, kiczowaty i wulgarny, w 1975 r. pobił rekordy popularności i wpływów. Autor rejestruje moment, gdy czarnoskóra społeczność USA zyskała poczucie własnej wartości i zrozumiała, że ich kultura nie jest gorsza od tej dominującej. A przecież już niedługo wybuchnie rap. Jednocześnie reżyser nie odwraca kamery choćby od przemocy domowej. Tworzy film rozrywkowy, ale fajerwerki podszyte są tu prawdziwymi emocjami i antropologiczno-społeczną refleksją.
„NAZYWAM SIĘ DOLEMITE”, reż. Craig Brewer, Netflix
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.