Polska cierpi na wysyp sumień narodu
W Polsce zapanowała dziwna moda. Duchownym nie wystarcza być duchownymi, dla polityków być politykami to za mało, dziennikarzom nie w smak być tylko dziennikarzami, muzykom - muzykami, lekarzom - lekarzami, a pielęgniarkom - pielęgniarkami. Wielu z nich chce być kimś więcej. Kimś znacznie więcej. Widzą już w sobie sumienie narodu - narodowych guru.
Na najbardziej zaawansowaną gurumanię cierpi od dłuższego czasu o. Tadeusz Rydzyk. Do tej pory budował swoją pozycję umiejętnie, zdobywając kolejne ideologiczne i polityczne przyczółki. Ale zdaje się, że zatracił instynkt samozachowawczy, wdając się w spór z prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego żoną. Ujawnione w tym numerze "Wprost" zapisy nagrań z wykładów o. Rydzyka (vide: "Krucjata Rydzyka") mogą ostatecznie pogrzebać karierę tego guru. Jako jedyny istotny sojusznik pozostanie u jego boku Roman Giertych. A to wystarczający powód, by zniechęcić do siebie resztę zwolenników.
Ale nie brakuje chętnych, by zająć miejsce o. Rydzyka w roli przewodnika narodu. Dołączyła do nich Monika Olejnik, która wie najlepiej, co wolno politykom, innym dziennikarzom i pewnie wszystkim Polakom. Wykorzystując zalety intelektu swojego telewizyjnego gościa Marka Kuchcińskiego, starała się przekonać widzów, że Anna Fotyga ma coś wspólnego z okładkami "Wprost" (a już na pewno okładki jej się podobają), bo zgodziła się udzielić nam wywiadu. Idąc tym tropem, należy dojść do wniosku, że Kuchciński, skoro zgodził się wystąpić w telewizji Waltera i Wejcherta, ma coś wspólnego z taśmami Renaty Beger (a już na pewno te taśmy mu się podobały).
Marek Kuchciński zaraził się od Moniki Olejnik gurumanią i zaczął razem z nią wydawać świadectwa wiarygodności polskim mediom. "Wprost" na przykład uznał za niewiarygodny. Wcale nas to nie dziwi, bo wypowiedzi i zachowanie Kuchcińskiego od dłuższego czasu wskazują na to, że znajduje się pod wpływem hipnozy, w którą wprowadziła go Monika Olejnik i inni guru.
Najwięcej narodowych guru kłębi się ostatnio w okolicach kancelarii premiera. Największy wpływ na naród mają liderki protestu pielęgniarek. Dorota Gardias i jej współpracowniczki wyglądają najwyżej na przyszłe posłanki SLD, ale wielu widzi w nich matki narodu. Senator Kazimierz Kutz uznał, że wszyscy Polacy, którym przyjdzie do głowy protestować, mają "moralny obowiązek" naśladować pielęgniarki. Co najbardziej urzekło pana senatora? "Uderza mnie laickość tego protestu. Pielęgniarki śpiewają wyłącznie świeckie pieśni. To świadczy o ich czystych moralnie intencjach" - ogłosił w "Trybunie" Kutz. Hipnoza, w jaką wprowadziły go pielęgniarki, sprawiła, że intelektualnie były reżyser może dziś konkurować najwyżej z Kuchcińskim.
Magia pielęgniarek matek narodu ściąga w Aleje Ujazdowskie tych, którzy od dawna - tak jak Kutz - nie mogą się pochwalić żadnymi osiągnięciami. By zaśpiewać siostrom, przybyła tam ostatnio niejaka Ewelina Flinta. Kiedyś obiecująca piosenkarka rockowa, gwiazda "Idola", obecnie autorka miałkich i banalnych pioseneczek, której płyt nie kupują nawet pielęgniarki. Liczyła pewnie, że blask bijący z białych czepków uczyni z niej nowego Jacka Kaczmarskiego. Ale się przeliczyła, bo nawet TVN 24 przerwał transmisję z występu już w połowie pierwszego utworu. Do pielęgniarek udała się także Jolanta Kwaśniewska - ona i jej mąż od dawna próbują grać role moralnych przewodników narodu. Kwaśniewski, mimo zamieszczonych w prasie pięknych zdjęć żony z różą i pielęgniarkami, niespodziewanie zaczął jednak tracić w rankingach społecznego zaufania. Na szczęście Polacy takich guru nie potrzebują.
Na najbardziej zaawansowaną gurumanię cierpi od dłuższego czasu o. Tadeusz Rydzyk. Do tej pory budował swoją pozycję umiejętnie, zdobywając kolejne ideologiczne i polityczne przyczółki. Ale zdaje się, że zatracił instynkt samozachowawczy, wdając się w spór z prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego żoną. Ujawnione w tym numerze "Wprost" zapisy nagrań z wykładów o. Rydzyka (vide: "Krucjata Rydzyka") mogą ostatecznie pogrzebać karierę tego guru. Jako jedyny istotny sojusznik pozostanie u jego boku Roman Giertych. A to wystarczający powód, by zniechęcić do siebie resztę zwolenników.
Ale nie brakuje chętnych, by zająć miejsce o. Rydzyka w roli przewodnika narodu. Dołączyła do nich Monika Olejnik, która wie najlepiej, co wolno politykom, innym dziennikarzom i pewnie wszystkim Polakom. Wykorzystując zalety intelektu swojego telewizyjnego gościa Marka Kuchcińskiego, starała się przekonać widzów, że Anna Fotyga ma coś wspólnego z okładkami "Wprost" (a już na pewno okładki jej się podobają), bo zgodziła się udzielić nam wywiadu. Idąc tym tropem, należy dojść do wniosku, że Kuchciński, skoro zgodził się wystąpić w telewizji Waltera i Wejcherta, ma coś wspólnego z taśmami Renaty Beger (a już na pewno te taśmy mu się podobały).
Marek Kuchciński zaraził się od Moniki Olejnik gurumanią i zaczął razem z nią wydawać świadectwa wiarygodności polskim mediom. "Wprost" na przykład uznał za niewiarygodny. Wcale nas to nie dziwi, bo wypowiedzi i zachowanie Kuchcińskiego od dłuższego czasu wskazują na to, że znajduje się pod wpływem hipnozy, w którą wprowadziła go Monika Olejnik i inni guru.
Najwięcej narodowych guru kłębi się ostatnio w okolicach kancelarii premiera. Największy wpływ na naród mają liderki protestu pielęgniarek. Dorota Gardias i jej współpracowniczki wyglądają najwyżej na przyszłe posłanki SLD, ale wielu widzi w nich matki narodu. Senator Kazimierz Kutz uznał, że wszyscy Polacy, którym przyjdzie do głowy protestować, mają "moralny obowiązek" naśladować pielęgniarki. Co najbardziej urzekło pana senatora? "Uderza mnie laickość tego protestu. Pielęgniarki śpiewają wyłącznie świeckie pieśni. To świadczy o ich czystych moralnie intencjach" - ogłosił w "Trybunie" Kutz. Hipnoza, w jaką wprowadziły go pielęgniarki, sprawiła, że intelektualnie były reżyser może dziś konkurować najwyżej z Kuchcińskim.
Magia pielęgniarek matek narodu ściąga w Aleje Ujazdowskie tych, którzy od dawna - tak jak Kutz - nie mogą się pochwalić żadnymi osiągnięciami. By zaśpiewać siostrom, przybyła tam ostatnio niejaka Ewelina Flinta. Kiedyś obiecująca piosenkarka rockowa, gwiazda "Idola", obecnie autorka miałkich i banalnych pioseneczek, której płyt nie kupują nawet pielęgniarki. Liczyła pewnie, że blask bijący z białych czepków uczyni z niej nowego Jacka Kaczmarskiego. Ale się przeliczyła, bo nawet TVN 24 przerwał transmisję z występu już w połowie pierwszego utworu. Do pielęgniarek udała się także Jolanta Kwaśniewska - ona i jej mąż od dawna próbują grać role moralnych przewodników narodu. Kwaśniewski, mimo zamieszczonych w prasie pięknych zdjęć żony z różą i pielęgniarkami, niespodziewanie zaczął jednak tracić w rankingach społecznego zaufania. Na szczęście Polacy takich guru nie potrzebują.
Więcej możesz przeczytać w 28/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.