Rozumiem, że posłowie muszą w niektórych głosowaniach zachowywać dyscyplinę, ale zawzięta obrona monolitu (PiS w tym celuje, ale PO, SLD czy PSL zachowują się podobnie), wyjaśnianie, że gdy ktokolwiek powiedział coś nie tak, to nie miał tego na myśli, oraz namiętne śledzenie przez komentatorów, czy na przykład Schetyna różni się w czymś od Tuska, oraz pisanie na ten temat elaboratów świadczą o tym, że także obserwatorzy dali się nabrać na model monolitu, a jakąkolwiek rysę traktują jak zagrożenie dla całej partyjnej budowli. Wszystko to jest nie tylko nieco śmieszne, ale przede wszystkim przerażająco odległe od rzeczywistości współczesnego świata zachodniego, który został zdominowany przez pluralizm.
Wystarczy jeden przykład, czyli Facebook, który jest miejscem nieskończonych i czasem całkiem ciekawych debat i dyskusji. Czy ktokolwiek, kto zaznał swobody rozmowy w internecie, zechce wstąpić do partii politycznej w dzisiejszym ich stanie w Polsce? Tylko karierowicze i ludzie skłonni do zgadzania się z każdą decyzją szefa, ba, umiejący niemal z niczego odczytać preferencje przywódcy. A to jest czwarta kategoria obywateli.
Bardzo interesujące z tego punktu widzenia będą wybory samorządowe. Dotychczas dużą rolę odgrywały w nich lokalne komitety, których wartość polegała na tym, że ludzie angażowali się w działania lokalne bezinteresownie lub interesownie, ale w rozumieniu wspólnego interesu lokalnego. Mamy sporo przypadków kandydowania osób, które są popularne lokalnie, ale oficjalnie niepopierane lub nawet potępiane przez partie. Zobaczymy, jak dadzą sobie radę i czy partie rzeczywiście dysponują aż tak wielką mocą sprawczą, jak im się zdaje.
Problem monolitycznych partii politycznych polega nie tylko na tym, że zniechęcają one do siebie ludzi myślących i wolnych, a tych jest coraz więcej, ale przede wszystkim na tym, że powstaje w ten sposób model uprawiania polityki bezmyślnej. Kiedy nagradzane jest posłuszeństwo i lojalność (lojalność jest cnotą, ale nie w każdym przypadku i nie bezwzględną), karane musi być myślenie samodzielne. A w konsekwencji mamy do czynienia z zachowaniami polityków, które przypominają raczej dawne czasy silnych ideologii niż współczesne czasy wszechobejmującego pluralizmu (nie relatywizmu), którego pohamować ani przezwyciężyć już się nie da. Tyle że w czasach silnych ideologii przynajmniej toczyła się zażarta debata, a teraz nie bardzo jest o co się spierać. Doprowadza to do sytuacji tak katastrofalnej, jaką mamy w Polsce, w której żadna opozycja (SLD nie jest tu lepsze od PiS) nie wymusza na rządzących zajmowania wyraźnego stanowiska. To dlatego mimo krzyku gęgaczy i intelektualistów minister Radziszewska została na stanowisku. Została, bo PO nie ma ani śladu programowej postawy w sprawie dyskryminacji.
Partie polityczne nie są jednak – i na szczęście – niezbędnym elementem życia demokratycznego. Nie sądzę, by przetrwały dłużej niż jedną czy dwie dekady. Nowe społeczeństwa żyjące w nowym świecie będą coraz chętniej zrzeszały się w ruchach politycznych, które będą wspólnotami smaku i wspólnie pojmowanych, ale pluralistycznie rozumianych wartości, niż w organizacjach monolitycznych. Pierwszym znakomitym przykładem takiej postawy były wybory w USA, kiedy to Baracka Obamę popierali ludzie reprezentujący zróżnicowane spojrzenia na świat. Teraz Obama wpadł w mechanizm życia partyjnego, ale zaczynał inaczej.
Jednak zmiana w kierunku zróżnicowanych ruchów politycznych i odejście od partyjnych molochów są nieuniknione. W różnych krajach będzie to zapewne odmiennie przebiegało. W Polsce, miejmy nadzieję, też zmiana taka nastąpi, co zmusi polityków do tego, by mówili nam, co myślą na podstawowe tematy, jakie nas interesują. Może jeszcze nie w najbliższych wyborach parlamentarnych, ale już w następnych, kiedy politycy o ponaddwudziestoletnim stażu zawodowym zaczną odchodzić z życia publicznego i wreszcie dopuszczą do niego ludzi młodych, mądrych i wolnych.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.