Giena: Czy możesz mi szczerze powiedzieć, tak jak przyjaciel przyjacielowi, co twoim zdaniem czyni ten dzień fantastycznym?
Kiwaczek: Wiem, wiem, kochany Gieno! Vanitas vanitatum et omnia vanitum.
Giena (z trudem ukrywając rozdrażnienie): Vanitas.
Kiwaczek: No właśnie.
Giena (coraz bardziej poirytowany): Co „no właśnie"?
Kiwaczek: No właśnie się zastanawiam, dlaczego wy, Słowianie, tak bardzo kochacie tę swoją jesienną depresję?
Giena: Jacy „wy"? Ze Słowian jestem tu tylko ja!
Kiwaczek (jakby nie dostrzegając rosnącego napięcia): No to, trzymając się ciebie, zadziwia mnie po prostu twoja skłonność do czarnowidztwa! Choć jeśli chwilę pomyśleć, tak przez dwa, trzy kiwnięcia, to wszystko jest jasne.
Giena (nie kryjąc już wrogości): Czyżby?
Kiwaczek: Och tak. Miałem w swoim życiu podobny etap. Wydawało mi się wtedy, że stan przygnębienia jest dowodem na głębię mojej osobowości. Coś jak pułapka: im bardziej zapadasz się w swojej melancholii, tym bardziej utwierdzasz się w przekonaniu, że jesteś kimś o wyrafinowanym stosunku do rzeczywistości. Więc robisz się jeszcze bardziej ponury, sądząc, że stajesz się coraz bardziej pogłębiony! To działa zupełnie tak jak bagno.
Giena (zrywając się z fotela): Sugerujesz, że tkwię w bagnie?!!! Oto czego można spodziewać się po przyjacielu: wdziera się w życie, trzaskając drzwiami, obraża cię i odchodzi!
Kiwaczek: Ależ ja się nigdzie nie wybieram. Wydawało mi się, że chcesz poznać moje zdanie...
Giena (po rosyjsku): Paszoł won!
Opis: Krokodyl Giena opada na fotel. Jego wzrok zapuszcza się gdzieś daleko między krople deszczu, a oddech – uspokaja. Opis: Dorota Gardias szczupłą dłonią przesuwa kolejny niż. Wskazując gdzieś na okolice Suwałk, wybucha płaczem: Spadł mi dziś na głowę kasztan… i… i pomyślałam sobie: „Na cholerę mi to wszystko?!".
Opis: Mniej więcej pół godziny później w innej stacji Jarosław Kret pada na kolana. W miejsce zawodowego uśmiechu pojawia się nuta rezygnacji.
Jarosław Kret (szeptem, w stronę podłogi): Idzie jesień. Musicie to wiedzieć, kochani. Idzie i nic jej nie zatrzyma. Nic, rozumiecie? Nic.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.