TADEUSZ CYMAŃSKI (wciąż machając rękami): Skoro ja przyjechałem stąd, Polska jest tam, a Belgia i Holandia tam, to tu jest Hiszpania i tu właśnie z powodów logicznych muszę spotkać Don Kichota.
DON KICHOT: Wszystko się zgadza, szlachetny panie, kłaniam się nisko i w czym mogę pomóc, zapytuję.
TADEUSZ CYMAŃSKI: Och, świetnie, że pana widzę. Przybywam, bo mój prezes, osoba niezwykle oczytana, rzucił mi w korytarzu, że „w Polsce jego marzeń Don Kichotów nie potrzeba". Więc zanim jakieś kroki podejmę, chciałem się upewnić, co to właściwie ma znaczyć.
DON KICHOT: Czyli chce pan sprawdzić, czy jest w panu choć cząstka tej materii z której jam jest utkany?
TADEUSZ CYMAŃSKI: No, hm, mniej więcej, choć z tą materią, to nie wiem.
DON KICHOT (nagle podnosząc głos): Co jest najważniejsze w świecie?
TADEUSZ CYMAŃSKI (bez zastanowienia): Prawda, miłość, sprawiedliwość.
DON KICHOT: Jak daleko jesteś gotów pójść, by bronić tych wartości? Co jesteś gotów dla nich zrobić?
TADEUSZ CYMAŃSKI: Ad 1 – choćby do Brukseli. A ad 2 – wszystko. Tylko że wszyscy wokół, pachołki nawet, pouczają mnie, że tą drogą, to tak, a tamtą, to nie. To rób, a tego nie rób. I wytykają mi błędy.
DON KICHOT: Błędny rycerz. Wszystko się zgadza, mój drogi kolego. A konia masz?
TADEUSZ CYMAŃSKI (trochę zmieszany): Konia nie mam, ale poseł Kłopotek może mi dać gęś.
DON KICHOT: Oczywiście, wszystko jest możliwe, jeśli tylko się w coś mocno wierzy, więc na gęsi też możesz galopować. A giermek? Ktoś, kto ci po walce konia czy tam gęś oporządzi?
OPIS: Europoseł Cymański pokazuje zdjęcie kolegów z partii. Po chwili Don Kichot wskazuje palcem posła Hofmana.
DON KICHOT: Ten – czuję, że się nada. Mały, okrągły, spryt mu z oczek wyziera. Zupełnie jak mój Sancho Pansa. No i wreszcie na koniec. Na co, rycerzu, nastajesz?
TADEUSZ CYMAŃSKI: Na Jarka.
DON KICHOT: Z tego, co wiem, to mówi się „podjarka", co oznaczać ma stan wielkiego pobudzenia charakterystyczny dla błędnych rycerzy, gdy atakują gigantów.
TADEUSZ CYMAŃSKI (tracąc nerwy): No ale pan nie walczy z gigantami, tylko z wiatrakami! Przecież to zupełnie bez sensu! A ja zachowywać się bez sensu nie mam zamiaru, głupi nie jestem!
DON KICHOT (spokojnie, nieco tylko ironicznie): A ty, szlachetny rycerzu, z czym właściwie walczysz?
TADEUSZ CYMAŃSKI (namyśla się głęboko i zaczyna wyliczać): Hm, hm. Z wieszakami... Z sułtanem... Z mgłą i wazeliną...
DON KICHOT (podnosząc palec w filozoficznym geście): I naprawdę uważasz, szlachetny panie, że w twojej walce więcej jest sensu niż w mojej z wiatrakami?
OPIS: Don Kichot rusza w swoją drogę, pozostawiając Don Tadeusza w głębokiej. No na przykład w głębokiej rozpaczy albo głębokiej zadumie. Albo.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.