Gdyby ludzie przestali się zdradzać i rozwodzić, rynek prywatnych detektywów w Polsce by upadł. Przetrwałyby tylko firmy zajmujące się sprawami gospodarczymi. Według szacunków Bartosza Pastuszki z IBBC Group, jednocześnie członka zarządu Polskiego Stowarzyszenia Licencjonowanych Detektywów, 85 proc. jego kolegów po fachu zajmuje się wyłącznie „rogacizną”. To slangowa nazwa spraw rodzinnych. Około 10 proc. przyjmuje właściwie wszystkie zlecenia, a 5 proc. zajmuje się wyłącznie sprawami gospodarczymi – ocenia Pastuszka. Niestety profesjonalnych badań na ten temat nikt nie prowadził.
Sprawy rodzinne
„Rogacizna”, czyli dokumentowanie zdrady, odnajdywanie ukrytego majątku współmałżonka itp. – to najczęstsze zlecenia. Wyniki takich spraw bywają zaskakujące. – Żona podejrzewała, że mąż ją zdradza. Zaczął wydawać zbyt dużo pieniędzy – opowiada Michał Łysakowski. – Okazało się, że czterdziestolatek odkrył swoją prawdziwą naturę. Zdradzał ją, ale z mężczyzną. Jednak to nie na niego wydawał pieniądze. Przegrywał je na jednorękich bandytach. Kobieta była w szoku – mówi detektyw. Zdarzyło mu się też wyśledzić mężczyznę, który zdradzał swoją żonę z żoną rodzonego brata.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.