Dla polskiej kultury Wojciech Kilar niepostrzeżenie stał się kimś takim jak John Williams dla Hollywood. Dostarczycielem muzyki do filmów z niemal każdej półki. Hitów, produkcji wysmakowanych i dzieł, o których nawet ich twórcy chcieliby zapomnieć. Jego muzykę słychać w ponad 130 obrazach. Tymczasem bardziej mu zależało na tworzeniu rzeczy współczesnych, które istnieją poza obrazem. Dlaczego więc dał się zamknąć w klatce filmowej? Jego przyjaciel, dyrygent Antoni Wit, opowiadał w radiowej Dwójce, że zmarły przed tygodniem Kilar mógł się czuć skrzywdzony przez krytykę jego dzieł poważnych. Według Wita niepotrzebnie się gloryfikuje twórczość filmową kompozytora, od której pisane przezeń symfonie i koncerty były istotniejsze i – co ważne – przynajmniej równie udane.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.