Choć nie ma tam płócien artysty, odkrywanie tropów Francisca Goi warto rozpocząć w MuseoReina Sofia. Można tam znaleźć zdjęcia wybitnego fotoreportera Roberta Capy z wojny domowej w Hiszpanii i „Guernicę” Pabla Picassa pokazującą dramat miasta po bombardowaniu. Tylko co to ma wspólnego z Goyą? Ma, i to zaskakująco dużo. Patrząc na jego grafiki i obrazy, nie sposób się oprzeć wrażeniu, że pokazał oblicze wojny na długo, zanim powstał aparat fotograficzny. Podróż po Madrycie Goi to opowieść o człowieku, który patrząc w głąb ludzkiej natury, o wieki wyprzedził swoją epokę.
Wydawało się, że Goya zostanie kolejnym rzemieślnikiem. Pochodził z malutkiej aragońskiej wioski Fuendetodos. Dzisiaj w jego rodzinnym domu mieści się niewielkie muzeum. Od dziecka chciał zostać malarzem, ale dwa razy nie dostał się do madryckiej Akademii Sztuk Pięknych. W końcu jednak los się do niego uśmiechnął. Został rysownikiem w Królewskiej Manufakturze Arrasów.
Więcej możesz przeczytać w 34/35/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.