Prawda wyszła na jaw. Służba Bezpieczeństwa inwigilowała nie tylko Aleksandra Kwaśniewskiego, ale i tłumy jego kolegów. To jest, przepraszamy, towarzyszy. Młody Wiatr, Ciosek, a kto wie – może i Manfred Gorywoda – byli na celowniku bezpieki, za nic mając proreformatorski kurs generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka. Bez dwóch zdań u schyłku PRL najbardziej było zagrożone życie księży i wysokich funkcjonariuszy PZPR.
Ciekawe, dlaczego SB podsłuchiwała Olka? Rożne są domysły, nasz jest taki: chciała się upewnić, ze komunizm na pewno zostanie rozmontowany i będzie można się sprawdzić w biznesie. Tym głąbom z Biura Politycznego mogło się ubrdać, ze socjalizmu trzeba jednak bronić i wtedy co? Do końca świata pornosy trzeba by przemycać, a whisky kupować za dolary.
Ostatnio na jakiejś imprezie towarzyskiej pewien młody człowiek zaapelował do nas, byśmy wrócili do hasła "Pastusiak na prezydenta!". Cieszymy się, że młody aktyw (fakt, że po kilku głębszych) ceni doświadczonych działaczy, i z radością spełniamy prośbę. Zdecydowanie lewica powinna się skupić wokół tego wybitnego intelektualisty i przystojnego mężczyzny. Tym bardziej że SLD może wystawić Jerzego Szmajdzińskiego. Niedoczekanie! Szmaja no pasaran! To żenada i padaka nie wystawiać Pastusiaka!
Ha, zabawne. Okazało się, ze za rządu PiS podsłuchiwano legalnie. Tak stwierdziła prokuratura i umorzyła śledztwo w tej sprawie. Hańba i skandal! Czy prokuratura nie rozumie, że nie jest ważne, co PiS robiło albo czego nie robiło? Ważne jest, co napisał Czuchnowski czy tez Człuchowski albo może Człechowski w „Gazecie Wyborczej".
Brytyjscy konserwatyści bronią Misia Kamińskiego i twierdzą, że nie jest faszystą ani antysemitą. Twierdzą nawet, że jest przyzwoitym człowiekiem. Znowu pomylili Kamińskiego z Bielanem.
Lech Kaczyński rozkazał, by monitorować media pod katem tego, jak o nim piszą lub go pokazują. Naszym zdaniem to zły pomysł. Nie dlatego, że autorytarny czy coś (to raczej normalne, że gazety się czyta, a telewizję ogląda), ale to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Prezydent i bez firmy monitorującej zna nazwisko każdej istoty, która od XIV wieku bąknęła cokolwiek niewystarczająco entuzjastycznego pod adresem jakiegokolwiek Kaczora. Skądinąd nie pomieściłby tego nawet komputer Pentagonu. A prezydent – jak poeta – pamięta.
Telewizja Burdeliczna wciąż w zawieszeniu, nie wiadomo, czy nabierze stendhalowskich, czerwono-czarnych barw. Nie wiadomo też, kto w niej ostatecznie wyląduje. Ale jak słyszeliśmy, od strony PiS te sprawy ma wziąć osobiście w swoje ręce prezydent Lech Kaczyński. Możliwe zatem, że prezesem TVP zostanie jakiś emeryt z Żoliborza, który w czasach młodości nie nabijał się na podwórku z Kaczorków. Znaczy się, patriota.
Stronnictwo Demokratyczne zapowiada start w wyborach samorządowych. I w tych, i w każdych innych wyborach na piskorczyków chce głosować 1 proc. Polaków, czyli mniej więcej tyle, ile zazwyczaj na Bubla. To może lepiej jego wystawić i oszczędzić blamażu Olechowskiemu? Tym bardziej ze i Bublowi, podobnie jak Stronnictwu Demokratycznemu, bardzo leży na sercu polskie, podkreślamy polskie, rzemiosło.
Z cyklu Prezydencka Łapanka: Polska XXI (Sellin i Doktor Oetker, czyli Ujazdowski) chciałaby w wyborach prezydenckich podczepić się pod Macieja Płażyńskiego. Gdyby chłopina wystartował, to w wyścigu o prezydenturę zmierzyłoby się trzech założycieli Platformy Obywatelskiej. Zwano ich niegdyś trzema tenorami, ale to już nieaktualne. Tenor został jeden, dwóch śpiewa cienko, tak à la "Farinelli, ostatni kastrat". Widać wcale nie ostatni.
Jesienią Prawo i Sprawiedliwość przedstawi tak zwany gabinet cieni, czyli tak zwany prerzad. To ciekawa konstrukcja logiczna, bowiem zazwyczaj „pre" jest to coś, co potem jest faktycznie, a po wszystkim jest "post". Tutaj środkowa część cyklu zostanie pominięta i prerzad od razu będzie postrządem. Łapiecie?
Ciekawe, dlaczego SB podsłuchiwała Olka? Rożne są domysły, nasz jest taki: chciała się upewnić, ze komunizm na pewno zostanie rozmontowany i będzie można się sprawdzić w biznesie. Tym głąbom z Biura Politycznego mogło się ubrdać, ze socjalizmu trzeba jednak bronić i wtedy co? Do końca świata pornosy trzeba by przemycać, a whisky kupować za dolary.
Ostatnio na jakiejś imprezie towarzyskiej pewien młody człowiek zaapelował do nas, byśmy wrócili do hasła "Pastusiak na prezydenta!". Cieszymy się, że młody aktyw (fakt, że po kilku głębszych) ceni doświadczonych działaczy, i z radością spełniamy prośbę. Zdecydowanie lewica powinna się skupić wokół tego wybitnego intelektualisty i przystojnego mężczyzny. Tym bardziej że SLD może wystawić Jerzego Szmajdzińskiego. Niedoczekanie! Szmaja no pasaran! To żenada i padaka nie wystawiać Pastusiaka!
Ha, zabawne. Okazało się, ze za rządu PiS podsłuchiwano legalnie. Tak stwierdziła prokuratura i umorzyła śledztwo w tej sprawie. Hańba i skandal! Czy prokuratura nie rozumie, że nie jest ważne, co PiS robiło albo czego nie robiło? Ważne jest, co napisał Czuchnowski czy tez Człuchowski albo może Człechowski w „Gazecie Wyborczej".
Brytyjscy konserwatyści bronią Misia Kamińskiego i twierdzą, że nie jest faszystą ani antysemitą. Twierdzą nawet, że jest przyzwoitym człowiekiem. Znowu pomylili Kamińskiego z Bielanem.
Lech Kaczyński rozkazał, by monitorować media pod katem tego, jak o nim piszą lub go pokazują. Naszym zdaniem to zły pomysł. Nie dlatego, że autorytarny czy coś (to raczej normalne, że gazety się czyta, a telewizję ogląda), ale to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Prezydent i bez firmy monitorującej zna nazwisko każdej istoty, która od XIV wieku bąknęła cokolwiek niewystarczająco entuzjastycznego pod adresem jakiegokolwiek Kaczora. Skądinąd nie pomieściłby tego nawet komputer Pentagonu. A prezydent – jak poeta – pamięta.
Telewizja Burdeliczna wciąż w zawieszeniu, nie wiadomo, czy nabierze stendhalowskich, czerwono-czarnych barw. Nie wiadomo też, kto w niej ostatecznie wyląduje. Ale jak słyszeliśmy, od strony PiS te sprawy ma wziąć osobiście w swoje ręce prezydent Lech Kaczyński. Możliwe zatem, że prezesem TVP zostanie jakiś emeryt z Żoliborza, który w czasach młodości nie nabijał się na podwórku z Kaczorków. Znaczy się, patriota.
Stronnictwo Demokratyczne zapowiada start w wyborach samorządowych. I w tych, i w każdych innych wyborach na piskorczyków chce głosować 1 proc. Polaków, czyli mniej więcej tyle, ile zazwyczaj na Bubla. To może lepiej jego wystawić i oszczędzić blamażu Olechowskiemu? Tym bardziej ze i Bublowi, podobnie jak Stronnictwu Demokratycznemu, bardzo leży na sercu polskie, podkreślamy polskie, rzemiosło.
Z cyklu Prezydencka Łapanka: Polska XXI (Sellin i Doktor Oetker, czyli Ujazdowski) chciałaby w wyborach prezydenckich podczepić się pod Macieja Płażyńskiego. Gdyby chłopina wystartował, to w wyścigu o prezydenturę zmierzyłoby się trzech założycieli Platformy Obywatelskiej. Zwano ich niegdyś trzema tenorami, ale to już nieaktualne. Tenor został jeden, dwóch śpiewa cienko, tak à la "Farinelli, ostatni kastrat". Widać wcale nie ostatni.
Jesienią Prawo i Sprawiedliwość przedstawi tak zwany gabinet cieni, czyli tak zwany prerzad. To ciekawa konstrukcja logiczna, bowiem zazwyczaj „pre" jest to coś, co potem jest faktycznie, a po wszystkim jest "post". Tutaj środkowa część cyklu zostanie pominięta i prerzad od razu będzie postrządem. Łapiecie?
Więcej możesz przeczytać w 34/35/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.