NERWY UNII. Prezydent Czech Václav Klaus w swoim uporze przeciwko ratyfikacji traktatu lizbońskiego wydawał się wręcz nieznośny. Grał na nerwach całej Unii Europejskiej. W ten sposób szkodził tylko wizerunkowi swojego kraju. Wszyscy bowiem mieli okazję się przekonać, że czeskiemu prezydentowi zależy wyłącznie na potwierdzeniu ważności i legalności dekretów Benesza z 1945 r., na mocy których z terytorium Czechosłowacji wypędzono Niemców i Węgrów. W ten sposób Klaus wprowadził na unijne salony sporo zamieszania, prowokując kolejną bezproduktywną dyskusję o historycznych zaszłościach.
FRANCJA I NIEMCY LIDERAMI. Nicolas Sarkozy uważa, że to Francja i Niemcy powinny być „sercem nowej ery" w Europie. Angela Merkel wydaje się zainteresowana takim rozwiązaniem. Skoro w Wielkiej Brytanii niedługo dojdzie do władzy eurosceptyczna partia konserwatywna, a przywódcy Hiszpanii i Włoch są osłabieni wewnętrznymi problemami, takie przywództwo mogłoby być realne. Trzeba jednak jeszcze poczekać na stanowisko liberałów, nowego koalicjanta Angeli Merkel. Na razie ich lider Guido Westerwelle, przyszły minister spraw zagranicznych Niemiec, mówi, że „w polityce europejskiej Luksemburg jest tak duży jak Francja”.POMARAŃCZOWE POŻARY. W czasie ostatnich wyborów municypalnych w Rosji doszło do fałszerstw. Tego typu „eksperymenty wyborcze" doprowadziły do rewolucji w Gruzji i na Ukrainie. W Rosji nie będzie pomarańczowej rewolucji. Jeśli jednak władze chcą mieć w kraju „pomarańczowy pożar”, to niech nadal tak postępują. Jeśli wyborca nie może wyrazić swojej woli za pomocą wyborów, to wychodzi na ulice. Przykład Breżniewa, Czernienki i ich kompanów pokazał, iż można rządzić bez szacunku ze strony społeczeństwa. Procesy wewnętrznego gnicia przekształcają jednak organizm państwowy w pustą skorupę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.