Panie Andrzeju, seta time! – zwykł wołać ze swojego balkonu na piętrze Tadeusz Konwicki do mieszkającego poniżej Andrzeja Łapickiego, punktualnie o godzinie siedemnastej. To było jakieś 50 lat temu, ale codzienny rytuał pamiętają wszyscy, którzy bywali wtedy na corocznych wakacjach filmowej śmietanki towarzyskiej w Chałupach. Konwicki z Łapickim siadali przy stoliku i przerzucając się błyskotliwymi puentami, elegancko wychylali po setce. – Panie jeszcze o tej porze popijały kawę – opowiada Zuzanna Łapicka-Olbrychska, córka Andrzeja Łapickiego – ale już po osiemnastej, jak przystało na polski five o’clock, zaczynał się popołudniowy bankiet.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.