Xu Shuaijun mógł mówić o szczęściu. Choć przemókł do szpiku kości, a jego sprzęt poszedł na dno, 35-letni kucharz z okolic Pekinu został wyłowiony przez Japończyków cały i zdrowy. Ratownicy nie urządzili mu nawet przesłuchania, tylko czym prędzej przekazali Chińczykom. Epopeję zapaleńca skwitowano krótkimi komunikatami i sprawę uznano za zamkniętą. Najwyraźniej Tokio tym razem nie chciało dolewać oliwy do ognia. Celem baloniarza były rozsiane po Morzu Wschodniochińskim bezludne wysepki Senkaku, nazywane przez Chińczyków Diaoyu – osiem skał wystających z wody na kilka metrów (z czego trzy nie zasługują nawet na status wyspy) o łącznej powierzchni ledwie przekraczającej 5 km kw.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.