Wielu ludzi czekało na upadek komunizmu i koniec zimnej wojny między Zachodem a Wschodem. Ale z pewnością nie autorzy szpiegowskich thrillerów. Upadek „imperium zła”, jak raczył w swoim czasie nazwać ZSRR Ronald Reagan, wyrządził wiele szkód w tym pisarskim biznesie. – Poczułem, że szlag trafił wyzwania i całą tę adrenalinę – wyznał Frederick Forsyth w marcu 2001 r. w wywiadzie dla „Guardiana”, zapytany, dlaczego przez pięć poprzednich lat nie wydał żadnego thrillera. – Istniały dwie bliźniacze kwestie, które zdominowały życie mojego pokolenia: zagrożenie nuklearne i zimna wojna. To była nasza codzienność. Nawet marsze „przeciw bombie” wydawały się ciekawsze od dzisiejszych protestów wymierzonych w polowania na lisy. Mieliśmy jasne kryteria lojalności i interesów, wiadomo było, że w podtekście zawsze chodzi o możliwą destrukcję planety. Brakuje mi tej klarowności.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.