OBAWY
Solidarność nieustępliwa
Związkowcy nie pozwolą rządowi zrezygnować z obniżenia wieku emerytalnego ani podwyższenia kwoty wolnej od podatku. Bez względu na stan budżetu. W ciągu pięciu lat na emerytury i renty w budżecie ZUS zabraknie od 250 do 400 mld zł – ogłosił niedawno GUS. Dla związkowców, którzy w kampanii prezydenckiej podpisali umowę społeczną z Andrzejem Dudą, przewidującą m.in. obniżenie wieku emerytalnego, nie jest to żaden argument. Według nieoficjalnych informacji szef Solidarności Piotr Duda zaczął już przykładać rządowi do głowy pistolet strajkowy na wypadek, gdyby PiS chciał się wycofać z przedwyborczego zobowiązania. – To nieprawda – mówi Marek Lewandowski, rzecznik NSZZ „Solidarność”. – Po prostu spotykamy się z panem prezydentem, panią premier i ministrami, i przypominamy o przedwyborczych zobowiązaniach. Związkowcy poczuli się zaniepokojeni tym, czy umowa z prezydentem zostanie zrealizowana, skoro ostatnio wicepremier Mateusz Morawiecki powiedział, że nie było twardego zobowiązania rządu dotyczącego terminu obniżenia wieku emerytalnego. Z kolei po wystąpieniach ministra finansów Pawła Szałamachy można było odnieść wrażenie, że rząd najchętniej odłożyłby podwyżkę kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł, bo program 500 plus i tak solidnie wydrenuje państwową kasę. – Nie przyjmujemy tych argumentów – mówi twardo Lewandowski. – Nie składa się obietnic bez pokrycia. Prezydent Andrzej Duda podjął zobowiązanie i jego w tym głowa, jak się z niego wywiąże. Rzecznik Solidarności uważa jednak, że PiS nie zamierza rezygnować ze swoich obietnic: – Otrzymaliśmy zapewnienie od premier Beaty Szydło, że od 2017 r. wiek emerytalny będzie obniżony, i akceptujemy tę datę – mówi Lewandowski. Elżbieta Witek, szefowa gabinetu politycznego premier Szydło, również zapewniała dziennikarzy, że wiek emerytalny zostanie obniżony, bo „nie ma powodu, dla którego nie miałoby się tak stać”. (E.O.)
WOJSKO
Zostań komandosem już w szkole
JEDNOSTKA WOJSKOWA KOMANDOSÓW Z LUBLIŃ- CA WSPÓLNIE Z AKADEMIĄ WYCHOWANIA FIZYCZNEGO W KATOWICACH STWORZYŁY PROGRAM DLA NAUCZYCIELI WYCHOWANIA FIZYCZNEGO. Idea projektu jest taka, by osoby pracujące z młodzieżą potrafiły znaleźć ludzi, którzy mają predyspozycje do służby w siłach specjalnych, a potem odpowiednio ich przygotowały. Wojskowe jednostki specjalne sygnalizują coraz większy problem ze znalezieniem odpowiednich kandydatów do służby. Co prawda, do JWK, GROM- -u czy Formozy co roku zgłasza się sporo chętnych, ale przez mordercze sito selekcji niewielu przechodzi. – Ostatnio się zdarza, że odpadają wszyscy kandydaci – mówi oficer GROM i dodaje, że poziom przygotowania fizycznego u młodych ludzi jest coraz gorszy. Podobnie poziom ten oceniają komandosi z Lublińca. Stąd pomysł stworzenia kompleksowego, specjalistycznego programu dla nauczycieli WF-u i trenerów młodzieży w klubach sportowych. – Chcemy, by byli naszymi headhunterami. Będą wyszukiwać młode, wyjątkowo uzdolnione osoby odpowiadające profilowi kandydata do służby w JWK, a potem na podstawie naszego programu powinni je przygotować do służby w siłach specjalnych – mówi płk Wiesław Kukuła, dowódca komandosów z Lublińca. Dodaje, że program jest dość wyczerpujący, dlatego młodzi ludzie, by w nim uczestniczyć, muszą mieć zgodę rodziców. Nauczyciele i trenerzy już teraz mogą zgłaszać chęć udziału. Jeśli to zrobią, zostaną zaproszeni na kurs przygotowany przez instruktorów JWK i kadrę naukową AWF w Katowicach. Pierwszy pilotażowy kurs w ramach programu już się zakończył. Chętnych było bardzo wielu. – Otrzymaliśmy ponad 160 zgłoszeń – mówi dowódca JWK.
GAZ
Cicha dymisja i powołanie
PIOTR TUTAK ZOSTAŁ NOWYM PREZESEM SPÓŁKI EUROPOL GAZ, KTÓRA ZARZĄDZA POLSKIM ODCINKIEM GAZOCIĄGU JAMALSKIEGO.
Zastąpił na tym stanowisku Marcina Idzika, który podał się do dymisji bez podania powodów dzień po publikacji tygodnika „Wprost” na temat tej spółki. Artykuł zatytułowany „W imię interesów Rosjan” opublikowaliśmy 18 stycznia. Opisaliśmy w nim, jak polska strona planowała zrezygnować na rzecz Rosji z udziałów kontrolnych w strategicznym dla bezpieczeństwa energetycznego kraju gazociągu. Rosjanie mieli też otrzymać od EuRoPol Gazu połowę ze zgromadzonego w spółce zysku. EuRoPol Gaz to spółka polsko-rosyjska. Polska kontroluje 52 proc. udziałów, Rosjanie z Gazpromu resztę. Ze strony polskiej spółkę nadzoruje koncern gazowy PGNiG. Rozmowy z Rosjanami prowadził ówczesny jego prezes Mariusz Zawisza. Po wyborach nowy prezes PGNiG Piotr Woźniak wysłał do EuRoPol Gazu stanowcze pismo z żądaniem wstrzymania działań, które mogłyby doprowadzić do zmian w akcjonariacie spółki. Kulisami negocjacji zainteresowała się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. EuRoPol Gaz ani PGNiG nie informowały o dymisji Marcina Idzika. Oficjalny komunikat został wydany dopiero po powołaniu nowego prezesa, czyli 25 lutego. Do tego czasu, czyli ponad miesiąc, na stronie internetowej EuRoPol Gazu Marcin Idzik widniał cały czas jako prezes spółki. (CB)
MILITARIA
Świat się zbroi
Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem (SIPRI) w przedstawionym właśnie dorocznym raporcie na temat światowego rynku uzbrojenia potwierdza, że po raz kolejny odnotowano na nim znaczący wzrost. W roku 2015 na broń kraje świata wydały łącznie o 14 proc. więcej pieniędzy niż rok wcześniej. To już czternasty kolejny rok zwiększania budżetów wojskowych większości państw. Najbardziej rzucającym się w oczy wnioskiem z badań jest dramatyczny wzrost wydatków zbrojeniowych Arabii Saudyjskiej notowany w ciągu ostatnich czterech lat. To zamożne, choć niezbyt ludne państwo jest drugim na świecie importerem broni. Procentowo najszybciej rosły wydatki wojskowe Iraku (o 83 proc. w ciągu czterech lat), kraju zmuszonego do uzupełniania wyposażenia armii w związku z wojną z Państwem Islamskim. Azja i Oceania zakupiły w 2015 r. 46 proc. całej wyprodukowanej na świecie broni, podczas gdy ogarnięty konfliktami Bliski Wschód 25 proc. W porównaniu z gorączką zakupów broni w innych regionach słabszymi klientami firm zbrojeniowych okazali się Europejczycy. Udział Europy w rynku broni spadł do 11 proc. JG
FBI I IPHONE'Y
Apple kontra rząd
Potyczka Apple’a z Departamentem Sprawiedliwości i FBI przybiera już rozmiary wojny, gdzie po jednej stronie stoi rząd, a po drugiej firmy technologiczne z Doliny Krzemowej. A w tle toczy się ogólnonarodowa dyskusja na temat prywatności. Koncern z Cupertino odmówił bowiem stworzenia tzw. backdoora do iPhone’a, czyli oprogramowania pozwalającego złamać jego kod. Chodzi o zamach w San Bernardino, gdzie zginęło 16 osób. Jednym ze śladów badanych przez FBI był iPhone 5C znajdujący się w posiadaniu zamachowca Syeda Rizwaan Farooka (co ciekawe, nie należał do niego, właścicielem był jego pracodawca). FBI chce sprawdzić, czy terrorysta nie kontaktował się z ISIS. Tyle że telefon strzeżony jest hasłem, którego nikt nie znał, a po ewentualnej dziesiątej próbie wpisania hasła dane z telefonu zostaną bezpowrotnie wykasowane. FBI chce więc zmusić Apple’a, by stworzył program, który „otworzy” telefon. Szef Apple’a Tim Cook napisał list otwarty, gdzie tłumaczył, dlaczego tego nie zrobi. Według niego firma została poproszona o stworzenie nowego systemu operacyjnego iOS, który wyłączałby zabezpieczenia. FBI otrzymałoby więc narzędzie, które umożliwiałoby nawet zdalne hakowanie telefonów wszystkich Amerykanów. „Czy tajemnice, które skrywa iPhone 5C zamachowca, są warte ceny, którą mają zapłacić wszyscy użytkownicy iPhone’ów?” – pytał. Następnego dnia okazało się, że Apple już pracuje nad oprogramowaniem, które uniemożliwi włamanie się do iPhona’a, nawet jeśli firma zostanie zmuszona do stworzenia backdoora. Według części z komentatorów iPhone z San Bernardino znalazł się na celowniku FBI, bo daje szansę na stworzenie precedensu – wydania nakazu Apple’owi usunięcia zabezpieczeń z urządzenia. Bo Departament Sprawiedliwości już od lat krytykował firmy technologiczne za nadmierne szyfrowanie danych i „przeszkadzanie” w ten sposób działaniom śledczym. Cooka publicznie poparli zarówno szef Google Sundar Pichai, współtwórca komunikatora internetowego WhatsApp Jan Koum i Mark Zuckerberg z Facebooka.
KINO
Narodziny gwiazdy
LEONARDO DICAPRIO OSCAR JUŻ ANI NIE POMOŻE, ANI NIE ZASZKODZI. ALE BRIE LARSON SAMA NOMINACJA ZA FENOMENALNĄ KREACJĘ W NIE- ZALEŻNYM „POKOJU” LENNY’EGO ABRAHAMSONA OTWORZYŁA FURTKĘ DO WIELKIEJ KARIERY.
Amerykanie porównują ją do Jennifer Lawrence, która dzięki dostrzeżonemu przez akademików niskobudżetowemu „Do szpiku kości” ze świata niszowych produkcji trafiła do samego serca Hollywood. Dzisiaj Larson przechodzi podobną drogę. 26-letnia córka dwojga kręgarzy z Sacramento w Kalifornii zawsze marzyła o aktorstwie. Ale zaczęła grać również z powodów finansowych: aby pomóc matce po separacji z ojcem. Jako dziewięciolatka występowała w skeczach w programie telewizyjnym Jaya Leno, później pojawiała się w dziecięcych i młodzieżowych filmach. Wydała popowy album „Finally Out of P.E.”. Już jako dorosła aktorka zebrała dobre recenzje za „Przechowalnię numer 12”, grywała w wielu komediach. Ale to nie epizody w dużych produkcjach zapewniły jej wstęp do Fabryki Snów, lecz właśnie „Pokój”. Wcieliła się w nim w dziewczynę więzioną przez siedem lat przez zboczeńca w szopie i w nieludzkich warunkach wychowującą dziecko z gwałtu. Na ekranie jest stonowana, oszczędna. Ale oddaje skrajne emocje: od euforii po stany głębokiej depresji. – To wycieńczająca rola. Dużo mnie kosztowała – przyznaje. Ale właśnie trudne, wymagające postacie pozwalają aktorom błyszczeć. Larson trafiła już na okładki prestiżowych magazynów, skończyła zdjęcia do kolejnego filmu – „Free Fire”, gdzie partneruje jej Cillian Murphy. A teraz podobno pisze scenariusz, który chce sama wyreżyserować. To jej czas. Państwo już wiedzą, czy Larson zwyciężyła z Charlotte Rampling i Cate Blanchett w wyścigu Oscarowym. Jej nazwisko warto zapamiętać. (K.K.)
DVD
Trzy razy historia
W TYM TYGODNIU „WPROST” MOŻNA KUPIĆ Z TRZEMA ZESTAWAMI FILMÓW NA DVD. Dzielą je czas akcji, kontynent, styl. A jednak te obrazy są opowieściami o ludziach walczących o wyznawane przez siebie wartości i swoją tożsamość, o nienawiści rozprzestrzeniającej się w społeczeństwie, o nietolerancji. Tytułowy „Obywatel Milk” był działaczem gejowskim, pierwszym otwarcie mówiącym o swojej orientacji homoseksualistą wybranym do rady miasta San Francisco. Zginął w 1978 r. w zamachu. Film Gusa Van Santa z nagrodzoną Oscarem rolą Seana Penna opowiada o wierności sobie, wytrwałości, godności. Milk zmienił Amerykę. Do gorzkiej i pozbawionej morałów historii odwołuje się Ken Loach w „Wietrze buszującym w jęczmieniu”. Wybitny twórca śledzi losy braci, którzy w pogrążonym w polityce kraju, na początku działalności IRA, nie mogą pozostać neutralni. Oba te filmy pokazują, jak historia miażdży jednostkę. Kto szuka kameralnego kina, może wybrać „Obywatela Milka” w zestawie z „Lawendowym wzgórzem”. Rok 1936. Charles Dance opowiada o przebudzeniu z emocjonalnego letargu i potrzebie bliskości. O miłości, na którą być może jest już za późno. Warto po ten delikatny, ale pozbawiony sentymentalizmu film sięgnąć choćby dla genialnego aktorstwa.
TVP 2
Twarz wielkości boiska
Wnajwiększych polskich stacjach telewizyjnych panuje w ostatnich latach opinia, że wprowadzanie nowych produkcji to niepotrzebne ryzyko. Tyle że bez ryzyka nie odnosi się też prawdziwych sukcesów – z tego założenia wyszło kierownictwo telewizyjnej Dwójki. I w nowej ramówce wprowadza wiele nowych programów, które tworzyć będą nowe twarze. Ludzie znani do tej pory z innej aktywności niż telewizyjna. Największą z nowych twarzy będzie Tomasz Rożek, prowadzący „Sondy 2”. Największą dosłownie, bo jego zdjęcie wielkości boiska piłkarskiego już wkrótce zawiśnie na warszawskim Dworcu Centralnym. Nowe kierownictwo TVP bardzo wierzy w ten popularnonaukowy projekt realizowany z rozmachem, jakiego polskie produkcje nie mają. Doktor Tomasz Rożek wydaje się tu człowiekiem na swoim miejscu – jego książki i teksty popularyzatorskie (zamieszczane również we „Wprost”) mogą uchodzić za wzorzec rzetelności, a do tego pisane są z prawdziwą pasją. Ciekawy eksperyment podejmuje Dwójka również na polu rozrywki. W piątkowe wieczory (23.25) pojawi się „Komediowa Scena Dwójki”, której gospodarzem będzie Michał Sufin. Nowy program to odważna próba przeniesienia na grunt telewizyjny dokonań warszawskiego Klubu Komediowego. To środowisko najbardziej kojarzy się ze spektaklami stworzonego przez Sufina i Macieja Buchwalda Teatru Improwizowanego „Klancyk”. To forma, jakiej w Polsce nikt wcześniej nie uprawiał, ani teatr, ani kabaret, coś pomiędzy. Każde przedstawienie jest inne i opiera się na serii zabawnych monologów czy dialogów, powiązanych surrealistycznymi skojarzeniami. Nową oprawę uzyska też lubiany „Dzięki Bogu już weekend” (piątek 22.20), którego emisja będzie poprzedzać „Komediową Scenę Dwójki”. Będą tam występować ulubieńcy publiczności, m.in. Kabaret Moralnego Niepokoju, Ani Mru-Mru i Grupa MoCarta. Nowe twarze pojawią się też w sobotnie przedpołudnia. Utalentowana jazzowa wokalistka Marita Albán Juárez poprowadzi „Śniadanie na trawie” (10.50), nowy talk-show kulturalny. A zaraz po zakończeniu emisji tego programu prezentowana będzie „Dzika muzyka”. Janusz Prusinowski, twórca festiwalu Wszystkie Mazurki Świata i animator kultury, będzie tu opowiadał o polskiej muzyce tradycyjnej. Mariusz Cieślik
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.