Wacław Berczyński zasiada za długim konferencyjnym stołem, tuż obok ministra obrony Antoniego Macierewicza. Jest 15 września 2016 r. Za chwilę podkomisja, powołana do ponownego zbadania katastrofy, ma ogłosić nowe ustalenia. Tego samego dnia przed jednym z warszawskich sądów odbywa się rozprawa, na której miał się stawić szef MON. Minister wysyła jednak do sądu pismo, prosząc o zmianę terminu rozprawy: „Moja prośba wynika z bezwzględnej konieczności wzięcia udziału w posiedzeniu podkomisji, która została zwołana przez jej przewodniczącego Berczyńskiego w tym terminie. Jednocześnie chciałbym wyjaśnić, że nie miałem żadnego wpływu na wyznaczenie terminu posiedzenia komisji” – podkreśla minister obrony w korespondencji, do której dotarł „Wprost”. Dołącza też pismo, w którym Berczyński przypomina ministrowi o posiedzeniu, „na którym wymagana jest pańska obecność.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.