Ten temat pozostaje aktualny. Czasami poruszamy go ze znajomymi albo z rodziną, gdy podliczamy – lub robi to współmałżonek – ile czasu zostaje na prywatne sprawy. Czy pracujemy za dużo? Czy nasze życie wygląda tak, jak powinno? Pogadać można, tylko co robić, gdy na głowie kredyt na mieszkanie, rata za samochód, a dzieci i ich potrzeby rosną. Dyskusje na ten temat nie odbywają się tylko w domowym zaciszu. Rafał Woś, zanim odszedł z „Polityki” po rekomendowaniu lewicy budowy demokratycznego socjalizmu z PiS, opublikował pod koniec sierpnia wywiad z prof. Harrym Cleaverem. Amerykański ekonomista twierdzi, że żyjemy w międzynarodowych obozach pracy.
Jedynym sposobem na wyzwolenie ma być bunt i nacisk na władze, aby wraz ze wzrostem produktywności gospodarki skracać czas pracy i wydłużać urlopy. Echem odbiły się niedawne teksty prof. Andrzeja Zybertowicza we „Wszystko co najważniejsze”, odnoszące się do problematyki społecznej, które można streścić tak: trzeba powstrzymać procesy narastania różnorodności, gdyż przekraczają one nasze zdolności poznawcze. „Nie jesteśmy w stanie odróżnić (…) zjawisk przejściowych, jednostkowych od długotrwałych i strukturalnych. Zamiast pędzący świat doganiać, należy go powstrzymać. Okiełznać zmianę” – pisał prof. Zybertowicz.
Z kolei w połowie listopada odbył się w Krakowie trzeci kongres Open Eyes Economy, debata o ekonomii opartej na wartościach społecznych, dyskusja nad modelem, który może być receptą na kryzysy gnębiące współczesne społeczeństwa. W bliskich mi kręgach wolnorynkowych pomysły buntu i ograniczania czasu pracy spotykają się z uśmiechem. Bo ci, którzy je zgłaszają, dostrzegają zazwyczaj jedną stronę medalu. Po drugiej jest postęp cywilizacyjny, technologiczny,taniejące i coraz lepsze produkty, usługi. Chcielibyśmy mniej pracować, ale chcemy tanio podróżować, cieszyć się coraz lepszymi komputerami itd., co tam komu się marzy. Wspomnę też choćby o postępie w medycynie, żeby nie trywializować. Niemniej jednak, choć Polacy nie boją się pracy, zmieniamy się. Anegdota z lat 90. („Dlaczego wychodzisz z biura po ośmiu godzinach?!” – „Bo mam urlop”) traci na aktualności.
Ostatnio np. śledzę w internecie przeplatane żalem dyskusje o tym, że powrót mamy do pracy zmusza rodziców do oddania rocznego malucha do żłobka, odseparowania go od rodziny. Czy cena postępu rzeczywiście musi być tak wysoka? Nie musi, z tym że odpowiedź nie tkwi w zakazach i nakazach, lecz... w postępie. Każdy z nas w coraz większym stopniu jest panem swojego losu, współczesny świat stwarza nowe, liczne możliwości, elastyczne godziny zatrudnienia, telepracę, emigrację i inne. To po stronie podaży pracy. Co do popytu – apel do pracodawców, aby w swoim interesie dbali o swoich ludzi. W dobrej formie i samopoczuciu będą po prostu lepiej pracować oraz... nie odejdą. Napawa mnie optymizmem stosunek do życia młodego pokolenia.
Nie boją się wysiłku, chcą pracować, ale wysoko stawiają również inne wartości. Jak to zwykle bywa, zmianę pewnie przyniesie młodzież. Świąteczny komunikat dla polityków. Lech Wałęsa podróżował z Andrzejem Dudą i nie było to jedyne takie spotkanie w ostatnim czasie. Zrobiłem szybką sondę na Twitterze. Czy liderzy polityczni z przeciwnych obozów powinni wykorzystywać okazjonalne spotkania, aby choć grzecznościowo porozmawiać i w niewielkim stopniu obniżyć temperaturę sporu politycznego w Polsce? Oto wyniki: tak, choć rację ma jeden obóz (27 proc.), tak, racje są rozproszone (61 proc.), nie, bo rację ma jeden obóz (4 proc.), nie, mamy normalny spór (8 proc.). Próba nie była reprezentatywna, odpowiedziały 83 osoby. Polecam jednak uwadze, na co zagłosowało aż 88 proc. g
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.