Komentarz
Minął rok od wyborów do Knesetu. Wygrała je nowa partia Kadima. Pierwszy raz od wielu lat premierem i ministrem obrony zostali ludzie nie wywodzący się z armii. Dwa miesiące po wyborach wybuchła wojna. Pierwszy raz w historii Izrael nie odniósł całkowitego zwycięstwa. Społeczeństwo jest przekonane, że przegraliśmy. Rząd stracił popularność, a część jego liderów uwikłała się w skandale. Wytworzyła się atmosfera strachu i braku zaufania do władz. W efekcie - jak wynika z ubiegłotygodnionych sondaży - gdyby wybory zostały powtórzone, Kadima zamiast 29 mandatów zdobyłaby ich dziewięć. Prawica zaś zamiast 50 głosów, które ma w 120-osobowym Knesecie, uzyskałaby ich 77; na czele rządu stanąłby Netanjahu. To niekoniecznie znaczy, że Izrael znów skręca na prawo, a naród tęskni za generałami, ale że Izraelczycy, szukając pokoju, chcą być gotowi do wojny.
Więcej możesz przeczytać w 14/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.