Jarosław Kaczyński ma na przemian okresy bredzenia i niebredzenia. Ostatnio bredzi. Palnął coś o "lustracyjnych ustawach konstytucyjnych", a także stwierdził, że Michnik, owszem, siedział w więzieniu, ale nie wiadomo, o co walczył. No cóż, także o to, żeby można było publicznie pleść bzdury.
Znowu przypominają się opisy Roberta Conquesta, jak to Stalin bawił się z przeciwnikami w kotka i myszkę. Jako że naszym zdaniem "Wielki terror" to ulubiona lektura premiera, jej śladów doszukujemy się czasem w rozmaitych zagraniach Dużego Kaczora. Ot, choćby z tym drukiem orzeczenia TK. Już wszyscy się boją, że rząd zablokuje i nie wydrukuje, już przerażenie wszystkich ogarnia, już szykuje się kolejna rozpierducha, a tu nagle rach-ciach i orzeczenie wydrukowane. - My opóźniamy? Blokujemy? Ale skądże znowu! - uśmiecha się dobrotliwie premier, głaszcząc dzieci po główkach.
Premiera ubawiło też to, że demokracja w Polsce jest zagrożona. Uchachał się, uśmiał, poklepał z uciechy po udach, a mimochodem stwierdził, że sądy w Polsce mają za dużo swobody. I dalej głaskać dzieci po główkach. A ponieważ wspomniał o tym na Podlasiu, nasuwa się tytuł innej książki: "Mróz ze wschodu".
Ale premier ma i lepsze momenty. Na przykład wziął w obronę wiceminister pracy Joannę Kluzik-Rostkowską (czasem mamy wrażenie, że to jedyna absolutnie normalna osoba w tym rządzie) przed największym polskim politykiem, który chce ją przegonić z rządu. Cóż, jeden Giertych ma wielkość trzech Kluzików, ale Joanny nie wymienilibyśmy na cały klan Giertychów, do sześciu pokoleń wstecz.
Szykuje się jakiś straszliwy, koszmarny, przerażający i horrendalny nalot LPR-owców na regionalne ośrodki telewizji publicznej. Częściowo będą to dawni kopulanci z Młodzieży Wszechpolskiej. Regionalna 3 może zmienić nazwę z PSL 24 na LPR 24. A na górze tego wszystkiego niczym czerwona wisienka na czarnym torcie spoczywać będzie Sławek Sierakowski (z zawodu wahadłowiec kursujący po ulicy Chmielnej). To przepis Pontona na publiczną telewizję.
Mały Kaczor - czyli prezydent Lech Kaczyński - zorganizował u siebie spotkanie partyjnych liderów w sprawie ustawy lustracyjnej. Spotkanie zbojkotował Wojciech Olejniczak i był to najbardziej niedostrzeżony bojkot w dziejach świata.
Jakiś koleś z PiS, którego kojarzymy tak jak minister Ujazdowski Wierzejskiego, ogłosił, że mityng byłych prezydentów na Uniwersytecie Warszawskim jednoznacznie kojarzy mu się z targowicą. To jednak coś, bo nam ten "no name'owy" PiS-iorek nie kojarzy się kompletnie z niczym.
Zabawna historia. Ktoś tam podał, że Miś Kamiński ma zostać szefem Kancelarii Prezydenta. To oczywiście nic śmiesznego. Zabawna jest reakcja Misia, który stwierdził, że ktoś tymi "plugawymi plotkami" chce go poróżnić z prezydentem. No, nie wiemy, czy Lech Kaczyński będzie zadowolony, że dla Kamińskiego wizja pracy u niego jest "plugawa".
Przy okazji, komentujący te doniesienia Kamiński przebywał na Cyprze. Jezu! Bycie eurodeputowanym to najpiękniejszy zawód na świecie! Niech żyje Unia Europejska!
Anna Fotyga nie pojedzie do Rosji na zaproszenie tamtejszego rządu. Ba, nawet na to zaproszenie nie odpowiedziała. Rozumiemy, że Fotyga uznała, że szkoda fatygi, ale nie można było jednak kulturalnie rzucić czegoś na odczepkę? Ot, choćby w stylu jej mentora: spieprzajcie, ruskie dziady!
Ludzie z Samoobrony opanowali Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Hm, jak sędziowie Trybunału Konstytucyjnego orzekali we własnej sprawie, to było źle. A jak Samoobrona przejęła fundusz, który ma się nią opiekować, to dobrze?
A były wojewoda mazowiecki Wojciech Dąbrowski, wywalony z urzędu za mijanie się z prawdą, kolekcjonuje stanowiska w radach nadzorczych państwowych spółek. Tak wygląda podwyższanie standardów etycznych władzy przez ultraetyczną formację, jaką jest PiS. Dno, dno, dno, dno, dno, dno, panowie. Nie dotarło? To jeszcze raz: dno, dno, dno, dno. Dno!
Fot: A. Jagielak (J. Kaczyński, Fotyga); Fot: J. Marczewski (Kluzik-Rostkowska); Fot: M. Stelmach (L. Kaczyński)
Znowu przypominają się opisy Roberta Conquesta, jak to Stalin bawił się z przeciwnikami w kotka i myszkę. Jako że naszym zdaniem "Wielki terror" to ulubiona lektura premiera, jej śladów doszukujemy się czasem w rozmaitych zagraniach Dużego Kaczora. Ot, choćby z tym drukiem orzeczenia TK. Już wszyscy się boją, że rząd zablokuje i nie wydrukuje, już przerażenie wszystkich ogarnia, już szykuje się kolejna rozpierducha, a tu nagle rach-ciach i orzeczenie wydrukowane. - My opóźniamy? Blokujemy? Ale skądże znowu! - uśmiecha się dobrotliwie premier, głaszcząc dzieci po główkach.
Premiera ubawiło też to, że demokracja w Polsce jest zagrożona. Uchachał się, uśmiał, poklepał z uciechy po udach, a mimochodem stwierdził, że sądy w Polsce mają za dużo swobody. I dalej głaskać dzieci po główkach. A ponieważ wspomniał o tym na Podlasiu, nasuwa się tytuł innej książki: "Mróz ze wschodu".
Ale premier ma i lepsze momenty. Na przykład wziął w obronę wiceminister pracy Joannę Kluzik-Rostkowską (czasem mamy wrażenie, że to jedyna absolutnie normalna osoba w tym rządzie) przed największym polskim politykiem, który chce ją przegonić z rządu. Cóż, jeden Giertych ma wielkość trzech Kluzików, ale Joanny nie wymienilibyśmy na cały klan Giertychów, do sześciu pokoleń wstecz.
Szykuje się jakiś straszliwy, koszmarny, przerażający i horrendalny nalot LPR-owców na regionalne ośrodki telewizji publicznej. Częściowo będą to dawni kopulanci z Młodzieży Wszechpolskiej. Regionalna 3 może zmienić nazwę z PSL 24 na LPR 24. A na górze tego wszystkiego niczym czerwona wisienka na czarnym torcie spoczywać będzie Sławek Sierakowski (z zawodu wahadłowiec kursujący po ulicy Chmielnej). To przepis Pontona na publiczną telewizję.
Mały Kaczor - czyli prezydent Lech Kaczyński - zorganizował u siebie spotkanie partyjnych liderów w sprawie ustawy lustracyjnej. Spotkanie zbojkotował Wojciech Olejniczak i był to najbardziej niedostrzeżony bojkot w dziejach świata.
Jakiś koleś z PiS, którego kojarzymy tak jak minister Ujazdowski Wierzejskiego, ogłosił, że mityng byłych prezydentów na Uniwersytecie Warszawskim jednoznacznie kojarzy mu się z targowicą. To jednak coś, bo nam ten "no name'owy" PiS-iorek nie kojarzy się kompletnie z niczym.
Zabawna historia. Ktoś tam podał, że Miś Kamiński ma zostać szefem Kancelarii Prezydenta. To oczywiście nic śmiesznego. Zabawna jest reakcja Misia, który stwierdził, że ktoś tymi "plugawymi plotkami" chce go poróżnić z prezydentem. No, nie wiemy, czy Lech Kaczyński będzie zadowolony, że dla Kamińskiego wizja pracy u niego jest "plugawa".
Przy okazji, komentujący te doniesienia Kamiński przebywał na Cyprze. Jezu! Bycie eurodeputowanym to najpiękniejszy zawód na świecie! Niech żyje Unia Europejska!
Anna Fotyga nie pojedzie do Rosji na zaproszenie tamtejszego rządu. Ba, nawet na to zaproszenie nie odpowiedziała. Rozumiemy, że Fotyga uznała, że szkoda fatygi, ale nie można było jednak kulturalnie rzucić czegoś na odczepkę? Ot, choćby w stylu jej mentora: spieprzajcie, ruskie dziady!
Ludzie z Samoobrony opanowali Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Hm, jak sędziowie Trybunału Konstytucyjnego orzekali we własnej sprawie, to było źle. A jak Samoobrona przejęła fundusz, który ma się nią opiekować, to dobrze?
A były wojewoda mazowiecki Wojciech Dąbrowski, wywalony z urzędu za mijanie się z prawdą, kolekcjonuje stanowiska w radach nadzorczych państwowych spółek. Tak wygląda podwyższanie standardów etycznych władzy przez ultraetyczną formację, jaką jest PiS. Dno, dno, dno, dno, dno, dno, panowie. Nie dotarło? To jeszcze raz: dno, dno, dno, dno. Dno!
Fot: A. Jagielak (J. Kaczyński, Fotyga); Fot: J. Marczewski (Kluzik-Rostkowska); Fot: M. Stelmach (L. Kaczyński)
Więcej możesz przeczytać w 21/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.