Rozmowa z Ryszardem Terleckim, posłem PiS, niegdyś hipisem
Dlaczego koledzy nazywają pana psem? To jest historia, której początki sięgają głębokiej PRL. Idealnie pokazuje poziom intelektualny ówczesnej milicji. Gdy miałem 18 lat, wraz z kolegami hipisami podróżowaliśmy po Polsce autostopem. Pewnego razu zgarnęła nas milicja. Gdy zawieźli nas na posterunek i sporządzali protokół, jeden z milicjantów nazwał nas hipisami, a jego kolega źle usłyszał i napisał, że jesteśmy psami.
To znaczy? Wpisał do protokołu „Ryszard Pies Terlecki".
Milicja tylko tak się dała panu we znaki? Było znacznie gorzej. Byłem notorycznie zatrzymywany. W grudniu 1970 r. w czasie rozruchów na Wybrzeżu wsadzono mnie do aresztu tylko za to, że byłem hipisem.
Poza przezwiskiem coś panu zostało z tamtych lat? Upodobanie do Rolling Stonesów. Jak patrzę na ruch hipisowski z perspektywy czasu, to mam o nim tylko złe zdanie.
Dyskredytuje pan swoje wybory w młodości? Wtedy miałem 18 lat i wydawało mi się, że możemy zmienić świat. Ruch hipisów w Polsce niczego jednak nie zrobił poza spopularyzowaniem narkotyków.
A nie ma pan ochoty założyć hipisowskich ciuchów? Chodziliśmy oczywiście w kolorowych bluzach, chustkach i spodniach „dzwonach". Od dawna tego stroju na sobie nie miałem, bo dość szybko z tej subkultury wyszedłem. Trudno żałować młodości, ale jak się dziś zastanawiam, to było to wszystko trochę obciachowe.
To znaczy? Wpisał do protokołu „Ryszard Pies Terlecki".
Milicja tylko tak się dała panu we znaki? Było znacznie gorzej. Byłem notorycznie zatrzymywany. W grudniu 1970 r. w czasie rozruchów na Wybrzeżu wsadzono mnie do aresztu tylko za to, że byłem hipisem.
Poza przezwiskiem coś panu zostało z tamtych lat? Upodobanie do Rolling Stonesów. Jak patrzę na ruch hipisowski z perspektywy czasu, to mam o nim tylko złe zdanie.
Dyskredytuje pan swoje wybory w młodości? Wtedy miałem 18 lat i wydawało mi się, że możemy zmienić świat. Ruch hipisów w Polsce niczego jednak nie zrobił poza spopularyzowaniem narkotyków.
A nie ma pan ochoty założyć hipisowskich ciuchów? Chodziliśmy oczywiście w kolorowych bluzach, chustkach i spodniach „dzwonach". Od dawna tego stroju na sobie nie miałem, bo dość szybko z tej subkultury wyszedłem. Trudno żałować młodości, ale jak się dziś zastanawiam, to było to wszystko trochę obciachowe.
Więcej możesz przeczytać w 31/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.