Rzecznik Praw Obywatelskich będzie walczyć z dyskryminacją kobiet, gejów i imigrantów. To najnowszy pomysł Donalda Tuska – dowiedział się „Wprost”. Przedstawiciele organizacji feministycznych i homoseksualnych są oburzeni. Twierdzą, że obecny RPO Janusz Kochanowski to „mierny urzędnik bez wyczucia”, „człowiek o XIX-wiecznej mentalności” i „wróg praw człowieka”.
Stworzenie specjalnego organu antydyskryminacyjnego to wymóg prawa unijnego. Z ustaleń „Wprost" wynika, że premier Donald Tusk zaakceptował pomysł swojej pełnomocniczki do spraw równego traktowania Elżbiety Radziszewskiej. Pani minister twierdzi, że Kochanowski nie będzie dublował jej kompetencji. - Ja koordynuję politykę równego traktowania wewnątrz rządu i jestem polityczną pełnomocniczką premiera a RPO jako niezależny urząd będzie w nieskrępowany sposób patrzeć rządowi na ręce – tłumaczy Radziszewska.
W Kancelarii Premiera pracuje już specjalny zespół, który ma przygotować nowelizację ustawy o RPO. Prawdopodobnie wejdzie ona w życie 1 stycznia 2010 roku. – Jesteśmy przygotowani na przyjęcie nowych obowiązków – deklaruje Janusz Kochanowski. Pomysł, by poszerzyć kompetencje RPO, nie podoba się jednak politykom Lewicy oraz przedstawicielom organizacji feministycznych i gejowskich. – Doktor Kochanowski ma XIX-wieczną mentalność, a Polakom trzeba rzecznika na miarę XXI wieku. Równouprawnieniem powinien zajmować się oddzielny urząd, na czele którego stałaby osoba znana z walki z dyskryminacją. Poza tym nie rozumiem, dlaczego minister Radziszewska chce oddać część swoich kompetencji innemu urzędowi – dziwi się europosłanka SLD Joanna Senyszyn. Wtóruje jej prof. Magdalena Środa, działaczka feministyczna: – Janusz Kochanowski to mierny urzędnik bez wyczucia, a tu potrzeba osoby o wrażliwości wyprzedzającej obecne prawo. Ta decyzja to znak, że premier nie chce walczyć z dyskryminacją. Nie dziwne, że notowania rządu lecą w dół – mówi. – Pan Kochanowski często występuje jako przeciwnik praw obywatelskich. Ofiary dyskryminacji będą się do niego zwracać niechętnie – dodaje Robert Biedroń z Kampanii Przeciw Homofobii. Ta niechęć bierze się m.in. z ostatniej wypowiedzi Kochanowskiego o tym, że „znany podróżnik Wojciech Cejrowski ma prawo być homofobem" i że „nie ma obowiązku bycia homofilem”.
W Kancelarii Premiera pracuje już specjalny zespół, który ma przygotować nowelizację ustawy o RPO. Prawdopodobnie wejdzie ona w życie 1 stycznia 2010 roku. – Jesteśmy przygotowani na przyjęcie nowych obowiązków – deklaruje Janusz Kochanowski. Pomysł, by poszerzyć kompetencje RPO, nie podoba się jednak politykom Lewicy oraz przedstawicielom organizacji feministycznych i gejowskich. – Doktor Kochanowski ma XIX-wieczną mentalność, a Polakom trzeba rzecznika na miarę XXI wieku. Równouprawnieniem powinien zajmować się oddzielny urząd, na czele którego stałaby osoba znana z walki z dyskryminacją. Poza tym nie rozumiem, dlaczego minister Radziszewska chce oddać część swoich kompetencji innemu urzędowi – dziwi się europosłanka SLD Joanna Senyszyn. Wtóruje jej prof. Magdalena Środa, działaczka feministyczna: – Janusz Kochanowski to mierny urzędnik bez wyczucia, a tu potrzeba osoby o wrażliwości wyprzedzającej obecne prawo. Ta decyzja to znak, że premier nie chce walczyć z dyskryminacją. Nie dziwne, że notowania rządu lecą w dół – mówi. – Pan Kochanowski często występuje jako przeciwnik praw obywatelskich. Ofiary dyskryminacji będą się do niego zwracać niechętnie – dodaje Robert Biedroń z Kampanii Przeciw Homofobii. Ta niechęć bierze się m.in. z ostatniej wypowiedzi Kochanowskiego o tym, że „znany podróżnik Wojciech Cejrowski ma prawo być homofobem" i że „nie ma obowiązku bycia homofilem”.
Więcej możesz przeczytać w 34/35/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.