Państwo traktuje je jak bękarty. Woli pomagać wielkim zagranicznym koncernom albo publicznym nierentownym molochom. Zdziera z nich fiskus, a urzędnicy wręcz ich prześladują. Mimo to małe i średnie przedsiębiorstwa wytwarzają już 55 proc. polskiego PKB i zatrudniają miliony Polaków. W dodatku najskuteczniej walczą z kryzysem.
Polski rząd powinien poważnie rozważyć propozycję Edmunda Phelpsa, laureata Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii, który kilka lat temu zaproponował europejskim rządom, by skończyły z socjalistyczną hipokryzją i w miejsce Święta Pracy ustanowiły Święto Przedsiębiorców. W kapitalistycznej rzeczywistości to właśnie prywaciarzom zawdzięczamy rozwój gospodarczy. To oni powinni zbierać laury za to, że recesja omija nasz kraj. – Nie brały kredytów, a działalność finansowały ze środków własnych. W 2008 r. aż 70 proc. z nich nie miało ani złotówki zadłużenia. Były oszczędne i przewidujące, inwestowały tylko wtedy, gdy ewidentnie domagał się tego rynek – mówi o firmach prywatnych dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan". Innymi słowy, typowa polska przedsiębiorczość, która według analityków jeszcze przed rokiem miała na nas sprowadzić gospodarczy kataklizm, okazała się zbawienna w trudnych czasach.
Więcej możesz przeczytać w 44/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.