Nic się nie stało. Nic. Nastąpiła po prostu eskalacja pewnych wydarzeń typowych dla każdej formy politycznego działania. Polityka jest przecież zbiorem gier. Niekiedy przebiegają one łagodnie, by nie powiedzieć nudno, niekiedy dynamicznie, co nie znaczy, że niezgodnie z regułami. Gry są trzy (a może więcej?). Pierwsza to gra w wojnę. Cała nasza europejska cywilizacja na niej stoi. Ostatnio w Polsce było kilku graczy, którzy w związku z wydarzeniami na Ukrainie chcieli rozpocząć tę grę. Nic dziwnego! Wojna to gra pociągająca i chwalebna, a do tego mało ryzykowna, bo – w naszej polskiej tradycji – jeśli się ją sromotnie przegra, to zasługa będzie większa, niż kiedy się ją wygra. Gra w wojnę nie jest w Polsce grą o zwycięstwo, lecz grą o męczennictwo. I od setek lat nasi politycy z sukcesem w nią grają.
Druga to gra w piłę. Każdy chłopiec gra. A na pewno ci, którzy chcą zrobić karierę polityczną. To gra nowoczesna, kosztowna, przynosząca nieco bubli architektonicznych (obrzydliwe, nieużyteczne stadiony) – ale za to jakie zasługi! Każdy mały chłopiec, nim zostanie politykiem, marzy o graniu w piłkę na wielkim stadionie. Polityka jest po to, by stadion taki sobie zbudować. Tusk ma ich kilka, więc jest wielkim politykiem, ale to nic przy tym, co się dzieje w Brazylii. Tam nawet program dożywiania głodujących dzieci opiera się na stadionach (stadion i piłka zamiast posiłku).
No i jest jeszcze trzecia gra, najbardziej rozległa, by nie powiedzieć kłączowata: gra w układy. Kto nie lubi tej gry, nigdy politykiem nie zostanie. Układać się można na różne sposoby i w różnych miejscach. Można wysyłać szyfrogramy, chować informacje pod wielkimi i małymi kamieniami, można spotykać się w knajpie, w hotelu, na meczu, na polowaniu… I knuć, układać się, kombinować, czyli właśnie prowadzić politykę. Oczywiście dla dobra Polski. Nie ma polityka, który się nie układałby dla dobra Polski. Grze tej, jak wszystkim innym, towarzyszy alkohol, męska atmosfera oraz słownictwo sprowadzone do kilku powszechnie znanych słów. To strasznie fajna gra! Nie wymaga żadnych inwestycji, żadnych kompetencji, żadnego ryzyka (militarnego), a daje wiele przyjemności, przede wszystkim zaś poczucie władzy, własnej wyjątkowości oraz sprawczości („tak wiele w tym kraju zależy od tego, z kim i o co się ułożę!”).
Myślę, że te trzy rodzaje gier towarzyszyły polityce i ludzkości od samych początków. I każdy chłopiec, który lubił grać w wojnę, w piłę i w układy, miał w sobie polityczną żyłkę. Oczywiście nie każdy zostawał politykiem. Niektórzy tylko szli na wojnę, inni tylko grali. Układali się „najlepsi”, czyli ci, którzy potrafili uniknąć wojny, oraz ci, którzy zrozumieli, że kopanie piłki to jednak nie wszystko. Polityka jest wielką grą. Tak ją opisywał Machiavelli, ale nawet on wiązał ją z pewnymi zasadami. Machiavelli mówił o rzeczywistym dobru republiki; polityk może wszystko, byleby miał baczenie na trwanie i ekspansję swojego królestwa. Nieco później wymyślono honor i poczucie wstydu. Polityka jako gra nie ma wielu reguł, ale gracze powinni posiadać pewne dodatkowe kwalifikacje. Zawsze: ambicje i spryt. Kiedyś również odwagę i honor. Honor – pradawne słowo, które praktycznie wyszło z użycia. Dawny legat czasów rycerskich i dżentelmeńskich. Człowiek honoru wolał raczej zginąć, niż dostać się do niewoli, wolał raczejdostać się do niewoli, niż uciec z pola walki, aby nikt nie mógł posądzić go o tchórzostwo. Człowiek honoru grał do woli, łamiąc różne zasady, ale wiedział, że gra trwa dopóty, dopóki ma się twarz. Gracze bez twarzy grać nie mogą. I nie muszą czekać na prokuratora, na artykuły w mediach, na ABW i CBA.
Honor był naprawdę fajnym korektorem politycznych działań, a do tego tanim. Państwo nie musiało zatrudniać służb, sądów, mediów, by usunąć gracza z gry. Sam wiedział, kiedy powinien odejść, by zachować twarz. Dziś zamiast honoru mamy grę zatytułowaną „co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?”. Poprawna odpowiedź dobrego gracza brzmi: „Nic!”. ■
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.