Wystrzał z rewolweru usłyszała sprzątaczka. Próbowała dostać się do gabinetu burmistrza, ale był zamknięty. Co gorsze, w zamku od wewnątrz tkwił klucz. Było popołudnie, już po pracy brodnickiego magistratu. Na miejscu nie było nikogo, kto pomógłby jej sforsować drzwi. Trzeba było wołać ślusarza. Wraz z nim przybyli też lekarz i policja.
Medykowi pozostało jedynie stwierdzenie zgonu, a policja szybko sprawę zamknęła, bo nie było żadnych wątpliwości, że to samobójstwo. Mieczysław Jerzykiewcz, burmistrz Brodnicy, odebrał sobie życie w czwartek, 25 kwietnia 1929 r. Przed śmiercią napisał krótki pożegnalny list, a w nim m.in. takie zdanie: „Duszę i nerwy moje włożyłem w pracę dla tego miasta. Nerwy te dziś są zupełnie potargane”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.