Tegoroczne święta będą w Wielkiej Brytanii wyjątkowe. Po latach prób urządzenia świata, w którym, jak pisał w „Opowieściach z Narnii” C.S. Lewis, panowałaby zawsze zima, ale nigdy Boże Narodzenie, w obronie zwolenników tradycji głos zabrała rządowa instytucja. Rada ds. równości i praw człowieka uznała niespodziewanie, że usuwanie Bożego Narodzenia z przestrzeni publicznej to dyskryminowanie chrześcijan, i nakazała zakończenie tego typu praktyk. Brytyjczycy, którzy na przekór świeckim elitom nadal chcą mieć na placach swoich miast choinkę i szopkę, a w szkołach jasełka, znaleźli także innego sprzymierzeńca. – Brytyjscy chrześcijanie powinni móc swobodnie rozmawiać o religii w pracy i w innych miejscach publicznych i nikt nie może im zabronić obchodzenia Bożego Narodzenia – oświadczyła w parlamencie premier Theresa May, dodając, że chrześcijańskie święta nie budzą sprzeciwu nawet wśród muzułmanów. Paradoks polega na tym, że ten koniec ery politycznej poprawności został wymuszony właśnie przez imigrację. Świecki do niedawna niemal do szpiku kości Londyn stał się dzięki napływającym z Afryki, Azji i Europy Wschodniej chrześcijanom najbardziej religijnym miastem Wielkiej Brytanii. Nie uszło to z pewnością uwadze nowego muzułmańskiego burmistrza stolicy Sadiqa Khana, który bez oporów ustawił na Trafalgar Square imponującą choinkę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.