Kant to bezbarwne przemysłowe miasto niedaleko Biszkeku w Kirgistanie, zbudowane w latach 30. dla pracowników miejscowej cukrowni. Po wybuchu drugiej wojny Stalin zesłał w te okolice nadwołżańskich Niemców. Po wojnie, gdy reżim nasycił się już chwałą zwycięstwa nad faszyzmem, bezpieka zaczęła przeczesywać niepewny element – poza Niemcami także weteranów wojennych, którym dane było liznąć trochę świata w drodze na Berlin. Był wśród nich sierżant Iwan Dobrobabin, który z Armią Czerwoną zdobywał Bukareszt i Wiedeń. Podejrzewano go o to, że w czasie wojny służył w kolaboracyjnej policji na okupowanej przez Niemców Ukrainie. NKWD przycisnęło go trochę i ku zdumieniu śledczych okazało się, że podejrzany powinien być martwy od jesieni 1941 r. O jego śmierci, i to bohaterskiej, zaświadczały nadany mu pośmiertnie tytuł Bohatera Związku Radzieckiego i niezliczone pomniki poświęcone jemu i jego poległym towarzyszom, rozsiane po całym sowieckim imperium. Kolaborant Dobrobabin okazał się jednym z legendarnych 28 panfiłowców, żołnierzy 316. dywizji piechoty dowodzonej przez gen. Iwana Panfiłowa. Panfiłowców znał już wtedy w Rosji każdy pionier i komsomolec. To przecież oni, mając do dyspozycji tylko granaty i karabiny, zatrzymali pod Moskwą natarcie ponad 50 hitlerowskich czołgów. Oddali życie za Stalina i stolicę socjalistycznej ojczyzny.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.