ROZMAWIAŁA Anita Szarlik
Pamięta pan ostatnie spotkanie z synem?
Nie było wyjątkowe, przecież w góry jeździł często. „Powodzenia,synek, cześć!”. Potem jeszcze kilka razy rozmawialiśmy przez telefon.
Wiedział pan, że znów jedzie zdobywać Nanga Parbat?
Znałem plany Tomka na tę górę. Wiedziałem, że w okolicach 25 stycznia będzie atak szczytowy. Tego dnia wracałem z Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Działoszynie. Bardzo miło – wiersze miejscowego poety, śpiewy, ciasto. Byłem w świetnym humorze, pomyślałem, że spojrzę na konto Tomka na Zrzutka.pl – czy po zdobyciu góry będzie miał za co wrócić do domu. Nie było tego wiele, dorzuciłem mu więc parę groszy od siebie. Potem wieczorna modlitwa i położyłem się spać. Następnego dnia rano dzwoni siostrzenica i mówi: „Wiesz, wujek, co się dzieje?”. Zrozumiałem, że poważna sprawa. Rozdzwoniły się telefony. I zaczęły się kalkulacje – czy wystarczy na akcję ratunkową dla Tomka. Czy ci spod K2 dotrą na czas…
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.