Kiedy Platforma Obywatelska w 2007 r. wygrała wybory, Agnieszka Holland cieszyła się jak dziecko. Była tak zapatrzona w Tuska, że zastanawiała się nawet, czy nie wzoruje się on na wyidealizowanych bohaterach z jej serialu „Ekipa”. Po dwóch latach rządów PO wszystko wywraca się do góry nogami. Holland razem z całym salonem odwraca się od PO, a ekipa Tuska oskarża ją o podlizywanie się prezydentowi, koniunkturalizm, a nawet nepotyzm.
Za PiS sprawa była prosta. Polska nurzała się w „pretensjach, kompleksach i podejrzeniach", dominował w niej „nurt endekoidalno-faszyzujący", a polityka stała się siedliskiem „demagogów i hochsztaplerów” (z wywiadu dla „Gazety Wyborczej”). W tych ponurych czasach Agnieszka Holland wraz z siostrą Magdaleną Łazarkiewicz i córką Katarzyną Adamik postanowiła nakręcić „Ekipę”, pierwszy polski serial political fiction. Takie trzy w jednym: odtrutka na IV RP, konsolacja i antycypacja powrotu do normalności. Był w nim stary poczciwy premier ustępujący po oskarżeniach o współpracę z SB. Był jego następca – młody idealista, który nie znosi „partyjnego burdelu”, politykę uważa za bagno, ale ma poczucie misji. Byli i ministrowie, wiecznie niedospani, pochłonięci pracą i zaniedbujący życie rodzinne. Innymi słowy, sami mężowie stanu z powołania i szlachetni państwowcy. Żeby było jeszcze dosadniej, „Ekipa” ociekała czytelnymi aluzjami, takimi jak nazwisko młodego premiera: Turski.
Więcej możesz przeczytać w 31/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.