Igor Mitoraj: Gołębie mi nie przeszkadzają, ale faktycznie zawsze wokół moich rzeźb kłębią się ludzie. Są ich naturalną ochroną. To prawdziwa interakcja, symbol i dalszy ciąg mojej sztuki. Ona po prostu zaczyna żyć swoim życiem. Dla dziecka to wielka frajda wejść w środek głowy i wyjrzeć przez oczy na świat. Gdy widzę takie dziecko patrzące przez twarz odlaną z brązu, to najlepsza metafora mojej sztuki. O to mi chodziło. Nie mam jakiegoś sprecyzowanego przekazu dla widzów. Chcę trochę wyciągnąć ludzi z ich własnego świata, żeby zobaczyli coś innego. Ta interakcja zaczęła się w Polsce, od ulicznej wystawy. Ludzie, wolni od muzealnej sztywności, zaczęli się zachowywać spontanicznie i dosłownie obcować z moimi rzeźbami.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.