Igor Mitoraj to – paradoksalnie – jeden z najbardziej kontrowersyjnych artystów. Wzbudza większe emocje niż działania akcjonistów i dadaistów razem wziętych.
Nie dość, że większość widzów reaguje spontanicznie i pozytywnie na jego twórczość, to jeszcze niechętnych krytyków ma jedynie w kraju nad Wisłą. Za to za granicą uznaje się Mitoraja za jednego z najwybitniejszych kontynuatorów Augusta Rodina. Jego najdroższe prace kosztują milion euro, a i tak nie brakuje mu zamówień na kolejną dekadę. Ludzka zabandażowana spiżowa maska Mitoraja stała się autonomiczną i rozpoznawalną marką. Dziś jest powielana nawet jako brelok do kluczy, np. symbol w kampanii Amnesty International. Maski Mitoraja oglądają wszyscy, bo są rozsiane po całym świecie i stoją w najbardziej prestiżowych miejscach, m.in. w parku Olimpijskim w Genewie, paryskiej dzielnicy La Défence, florenckich Ogrodach Boboli, przed londyńskim British Museum czy mediolańską La Scalą. Teraz Mitoraj doczekał się też wystawy w warszawskiej galerii Skwer. Jak sam żartuje, w tym miejscu kiedyś istniał szalet miejski, podobno słynny. Teraz jest tu znakomite nowoczesne centrum kultury, filia Fabryki Trzciny.
Więcej możesz przeczytać w 39/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.