Po drugie, trzeba pilnować, aby szefem partii nie był Jarosław Kaczyński.
Po trzecie, nie należy „bronić krzyża". Ani kogokolwiek krzyżować.
Po czwarte, trzeba się wystrzegać atakowania tych, których Polacy bardzo lubią, np. Władysława Bartoszewskiego, Lecha Wałęsy i Henryki Krzywonos.
Po piąte, lepiej się wstrzymać od wymyślania zbyt dużo historii na nowo.
Po szóste, trzeba być wśród tych, na których buczą, a nie wśród tych, którzy buczą.
Po siódme, należy traktować media tak, jakby były mediami, a nie, jakby były agenturą obcego wywiadu. I nie myślę tu o agenturze amerykańskiej. Znacznie, znacznie gorzej...
Po ósme, nie należy mówić o byłym premierze z własnej partii, że „nadawał się najwyżej do otwierania studniówek". Ani lżyć w radiu wieloletniego przyjaciela, że nie płaci alimentów.
Po dziewiąte, trzeba się ciągle gryźć w język. A już zawsze wtedy, kiedy chce się powiedzieć: „Mógłbym powiedzieć, ale nie powiem, bo to i tak oczywiste".
Po dziesiąte, należy zawiesić, wyrzucić i powściągnąć jak najwięcej ludzi z PiS.
* * *
Ten ostatni punkt jest powolutku realizowany. Jeszcze dziewięć i już będzie tak, jak chce prezes PiS.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.