Przede wszystkim jesteśmy z naszej ludzkiej natury egoistami i jest to nasze święte prawo, którego konsekwencje cywilizacja i kultura przykryły cienką powierzchnią lukru. Niekoniecznie egoistami jako jednostki, ale na pewno jako rodziny czy niewielkie grupy interesu. Pamiętamy, jak mieszkańcy Augustowa protestowali przeciwko opóźnianiu budowy obwodnicy miasta przez ekologów. Jak niemal wszyscy jestem zwolennikiem nienaruszonej przyrody, ale trudno było odmówić mieszkańcom Augustowa pewnej racji: co ich obchodzą drzewa, kwiatki i zwierzątka, jak setki tirów przejeżdżają im bez przerwy pod oknami.
I tu tkwi sedno problemu. To, co w sytuacji zwyczajnej jest do przyjęcia, w nadzwyczajnej staje się przedmiotem naszej w pełni uzasadnionej reakcji egoistycznej. Jak rząd ma czynić konieczne a niepopularne posunięcia, skoro obywatele będą im się sprzeciwiali, a nawet czynili, co mogą, żeby do nich nie dopuścić. Rząd liczy na zrozumienie przez obywateli tak zwanego interesu wspólnego, ale właściwie dlaczego mielibyśmy go rozumieć, jeżeli dostajemy po kieszeni? Władza może tłumaczyć, ale przecież przy okazji decyzji w sprawie OFE (zapewne słusznej) nie zdołała większości przekonać. Podjęła ją metodą siłową, a w nadchodzącym roku takich decyzji siłowych będzie trzeba podjąć kilkanaście, a może kilkadziesiąt. A jeszcze pamiętajmy o tym, że tak jak my jesteśmy egoistami, tak władza nie ma skłonności samobójczych i chciałaby podjąć niepopularne decyzje, nie tracąc sympatii obywateli. A to jest po prostu niemożliwe.
Jakie zatem są z tego paradoksu demokracji sposoby wyjścia? Po pierwsze, wykorzystać nasz egoizm do sprzyjających ogółowi celów. Trzeba to jednak umieć zrobić. Na przykład przeznaczenie większego procentu podatków na cele społeczne (fundacje itd.) może sprawić, że przy dobrej współpracy z rządem część celów niezbędnych, a niezbyt atrakcyjnych, organizacje te przejmą na siebie. W Polsce tradycja takiego zachowania jest ciągle bardzo skromna, w Brazylii okazało się, że przynosi znakomite wyniki. Innymi słowy – trzeba wszystkimi możliwymi, nawet podchwytliwymi, metodami wciągać społeczeństwo do współdziałania przy podejmowaniu i realizowaniu trudnych decyzji. Trzeba dać nam szansę, byśmy nasz egoizm we własnym interesie odłożyli na później. To jednak się nie uda, jeżeli będzie się próbowało nam wyjaśnić, że trzeba po prostu podnieść podatki lub obniżyć emerytury.
Nikt nie jest zwolennikiem oddawania państwu więcej niż dotychczas, a obywatele zdają sobie sprawę z tego, kiedy władza chce sięgnąć do ich kieszeni. Przychodzi więc czas, kiedy władza musi zejść ze swoich wysokich stanowisk i niesłychanie starannie za każdym razem wyjaśniać, jak dane niepopularne posunięcie w dłuższym okresie przyniesie korzyści. Nie jest to wcale proste, bo często nie wiadomo, czy je przyniesie. Władza nie jest przecież aż tak wiele mądrzejsza od obywateli. Premier i ministrowie powinni codziennie rano po obudzeniu się powtarzać sobie na głos: Nie jestem wcale mądrzejszy od społeczeństwa i muszę bez przerwy ze społeczeństwem rozmawiać. To jest drugi sposób na wciągnięcie obywateli do współuczestniczenia w trudnych decyzjach.
I wreszcie trzeci sposób. Zaufać temu, że nasz indywidualny egoizm ma sens, że każdy z nas, chcąc dla siebie jak najwięcej, w istocie sprzyja rozwojowi całości. Przecież mamy tego bardzo doniosłe przykłady, a przede wszystkim to, że duża indywidualna konsumpcja ratuje Polskę przed recesją. Otóż rząd powinien dać nam jak najwięcej swobody w realizowaniu naszych indywidualnych (i egoistycznych) interesów. Dzięki temu wszystko będzie się lepiej rozwijać. Natomiast rząd powinien dostarczyć nam możliwie dużo gwarancji, że banki, instytucje finansowe, urzędy skarbowe i tym podobne nas nie nabiorą. Maksimum swobody dla jednostki i silny nadzór nad tym, nad czym jednostki bezpośredniego nadzoru sprawować nie mogą. Taki program połączony z silną rolą władzy w domenach, na które obywatele nie mają bezpośredniego wpływu, stanowiłby idealną kombinację. Tylko że to wymaga zasadniczej zmiany postawy rządu, a nie wiem, czy możemy się tego spodziewać.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.