Nominacje ministerialne ogłosił jednak dopiero ponad miesiąc później. Tłumaczył to prezydencją, ale w te wyjaśnienia nie uwierzyli nawet sami politycy Platformy. Jeśli więc nie chodziło o prezydencję, to o co?
Jeden z polityków Platformy, dobrze znający Tuska, tłumaczy to tak: – Donald należy do ludzi, którzy do egzaminu zaczynają się uczyć noc przed. Zawsze tak robi, choćby nie wiem, ile miał czasu. Wcześniej rozmyśla, zbiera się w sobie, słucha rad, ale do książek siada dopiero z nożem na gardle. W sprawie rządu niektóre decyzje zapadały w ostatniej chwili, nawet na dwa dni przed ich ogłoszeniem. Jeśli premier po wyborach miał już kogoś w głowie, to tylko pewniaków w rodzaju Rostowskiego. Reszta, łącznie z założeniami programowymi, była jeszcze wtedy w rozsypce.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.