Prof. Andrzej Romanowski, pisząc „Moje wnioski prywatne po pogrzebie generała Jaruzelskiego” („Gazeta Wyborcza”, 3 czerwca), ukradł mi temat. Opublikował tekst mądry, słuszny i odważny [sic!]. Dlaczego więc również ja chcę coś o Wojciechu Jaruzelskim napisać? Z powodu prawa bożego. Jak wiemy z Biblii, Bóg chciał zniszczyć kiedyś Sodomę i Gomorę. Jej mieszkańcy byli bowiem niegodziwi i rozpustni; pogardzali prawem boskim i ludzkim. Jednak Abraham namówił Boga, by darował im życie, jeśli znajdzie wśród nich co najmniej dziesięciu sprawiedliwych. Jak wiadomo – nie znalazł. Także teraz trzeba co najmniej tylu, by ocalić prawdę. A jeśli nie prawdę, to chociaż zdrowy rozsądek. I nawet nie „sprawiedliwych”, lecz odważnych, bo dziś wielką odwagą jest pisać, jak było i jak jest, wbrew „ludowi” i politykom. Romanowski napisał.
Widziałam generała zaledwie raz, na pogrzebie Izy Jarugi-Nowackiej. Był tylko na mszy, do grobu nie dotarł. Był schorowany i zmęczony. Wymieniliśmy kilka zdań. Dla mnie to było ciekawe doświadczenie. Żywiłam do generała i wtedy, i później – prawdziwy szacunek. Wcześniej go nienawidziłam. Młodzieńczo, spontanicznie – jak większość. Jeden z moich przyjaciół w stanie wojennym mieszkał na ulicy Ikara, obok domu Jaruzelskiego. Mieliśmy więc (my opozycyjni studenci i studentki) możliwość zapisywania w specjalnym zeszycie godzin, w których generał opuszczał swój dom i o których wracał. Chodziło oczywiście o precyzyjne zorganizowanie zamachu. Zapewne nikt z nas muchy by nie skrzywdził, ale planowanie zemsty za stan wojenny było jak katharsis. Przecież wielu przyjaciół siedziało, wielu stan wojenny zniszczył życie, wyjechali. Sama pamiętam strach, jaki czułam, gdy dziarski zomowiec dźgał mnie karabinem po plecach, prowadząc na komisariat. Nie wiem, ilu z wrzeszczących obywateli i obywatelek na pogrzebie Jaruzelskiego było również „dźganych”, ilu siedziało, ilu walczyło. Sądzę, że niewielu. Wrzeszczą zazwyczaj zwykli tchórze, bo wrzask przesłania pamięć o własnej winie i bierności.
Generał – jak „Smoleńsk” – stał się pretekstem do wyrażania nienawiści, która wielu jednoczy. Nienawiść to sposób identyfikacji pewnych polskich plemion. Nie są to plemiona z kręgu kultury chrześcijańskiej, bo ta ma wielki szacunek do śmierci i nie różnicuje swoich ofiar. Nawet Grecy uznawali zasadę szacunku dla zmarłych, również wrogów. Tymczasem niektóre polskie plemiona szacunku tego nie znają. Identyfikują się poprzez nienawiść i dla nienawiści. To nowy specyficzny rodzaj religii, która znajduje coraz większy krąg wyznawców.
Politycy nie zamierzają temu przeciwdziałać, bo albo sami należą do grona jej sympatyków (a na pewno użytkowników), albo znając jej popularność wśród ludu, boją się protestować. Czyli – jak w omawianym przypadku – wolą zachować się zgodnie z funeralnymi standardami należnymi prezydentom. Niemal każdy z polityków biorących udział w uroczystościach (lub nie) zachował się konformistycznie.„Idą wybory, za dużo jest do stracenia, generał nie jest wart stawiania się ludowi”. A lud ciągle żądny jest krwi. I tylko nieliczni pytają: „Dlaczego?”.
Romanowski trafnie waży winy i zasługi Wojciecha Jaruzelskiego, porównując je do win i zasług bohaterów II Rzeczpospolitej, choć dziś jest powszechnie przyjęte, że Józef Piłsudski był świętym, a Ignacy Mościcki i Władysław Raczkiewicz wybranina prezydentów – tak jak Jaruzelski - przez Zgromadzenie Narodowe zostali wybrani jakoś „lepiej”. No bo w ogóle II Rzeczpospolita była wzorcem suwerenności i demokracji, a jej bohaterowie – wielcy i czyści. W mentalności wielu Polaków wychowanych na obowiązujących dziś podręcznikach do historii jedynym dyktatorem w historii Polski był właśnie Jaruzelski, a wolność na kraj sprowadzili Lech Wałęsa, Jan Paweł II i oczywiście Duch Święty.
Dlatego trzeba tych dziesięciu sprawiedliwych, by szukać historycznej (nie ideologicznej) prawdy, sprawiedliwie ważyć zasługi, by bronić szacunku dla człowieka jako człowieka, zdrowego rozsądku i podstawowych wartości chrześcijańskich, jakimi są: zdolność do wybaczania i miłość bliźniego. Trzeba ratować Sodomę. ■
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.