Wśród mężczyzn panuje niesłuszne przekonanie, że to kobiety są mistrzyniami w „strzelaniu fochów”. Obrażają się o nie wiadomo co, robią te swoje nadąsane miny i zachowują się irracjonalnie tylko dlatego, że coś im się nie spodobało, coś źle usłyszały albo po prostu – bo tak. Zupełnie jak w tym dowcipie, w którym facet widzący ponurą twarz swojej ukochanej pyta: „Jesteś zła?”. „Nie” – pada odpowiedź. Facet się nie poddaje. „Jak bardzo?”. „Bardzo” – słyszy wreszcie.
Podobno kobiety mają wrodzone predyspozycje do „strzelania fochów”. Są nawet na ten temat teorie naukowe. Według nich za wszystko odpowiedzialny jest różny sposób wychowania dziewczynek i chłopców. Zapewne coś jest na rzeczy, sam nieraz zresztą słyszałem od mojej wspaniałej żony krótkie komunikaty podparte odpowiednią mimiką twarzy: „rób jak chcesz” albo „wszystko mi jedno”, albo „nieważne”. Człowiek od razu wie, co jest grane – lepiej zapomnieć o oglądaniu meczu, wyjściu z kumplami na piwo tudzież wymiganiu się od rodzinnego obiadu u teściowej.
Ostatnie dni pokazały, że w polskim życiu publicznym to jednak mężczyźni wiodą prym w „strzelaniu fochów”. Zacząć można od Grzegorza Schetyny, który – najwyraźniej zawiedziony kolejnym, choć minimalnym, zwycięstwem Platformy Obywatelskiej – utyskuje na brak w partii „głodu zwycięstwa”. Trzeba tu dodać, że on sam w czasie kampanii wyborczej zasłynął jednym występem, w którym krytykował własną partię. Były pierwszy zastępca Tuska i człowiek od brudnej partyjnej roboty jest dziś cieniem samego siebie. Przegrał wszystko, a jego przyszłość jest w rękach premiera, który już kiedyś powiedział mu, że „chłopaki nie płaczą”. Pomny tych słów Schetyna strzelił więc focha. Choć to jedynie foszek w porównaniu z zachowaniem Piotra Dudy, przewodniczącego Solidarności, który nie przyjechał do Warszawy świętować ćwierćwiecza polskiej wolności. Ogłosił on, że kpiną jest organizowanie obchodów 4 czerwca bez udziału związku. Jego zdaniem w ten sposób uroczystości „stają się karykaturalne, pozbawione wewnętrznej siły, ducha solidarności i wolności”.
Od razu odezwał się chór polityków PiS stających ramię w ramię z Piotrem Dudą. Janusz Śniadek, były szef związku, grzmiał, że to skandal. Słysząc to, sam byłem oburzony. Jak to możliwe, że nie zaproszono lidera związku, który stał się symbolem upadku komunizmu w naszym kraju. Okazało się, że poseł Śniadek był nieprecyzyjny. Wbrew temu, co powiedział, zaproszenie do pana Dudy dotarło, ale ponieważ nie było dopisku „przewodniczący NSZZ »Solidarność«”, postanowił on strzelić focha i na uroczystości nie przyjechać.
Nie ma co. Zachował się jak prawdziwy twardziel, wszak służył w czerwonych beretach. Tak na marginesie, działacze Solidarności i politycy PiS powinni się wreszcie zdecydować, czy 4 czerwca 1989 r. był„dniem zwycięstwa” nad komuną i chcą go świętować, czy raczej „dniem zdrady narodowej” i wszelkie uroczystości z nim związane bojkotują. Wiceprezes PiS Antoni Macierewicz wątpliwości nie ma. Według niego wybory w 1989 r. były sfałszowanym kontraktem politycznym, by przy władzy utrzymali się Jaruzelski z Kiszczakiem. Po tym wydarzeniu zmieniły się zaś jedynie dekoracje i hasła.
Oczywiście dziś politycy PiS zapominają o tym, że prezes Kaczyński wraz z bratem byli w gronie tych, którzy odgrywali istotne role, gdy rodziła się III RP – byli jej współarchitektami. Nie ma się jednak co dziwić. Wszak sam Jarosław Kaczyński najchętniej też by zapomniał, że kiedyś był bliskim współpracownikiem Lecha Wałęsy.
Podczas obchodów 25-lecia wolności, gdy przemawiał prezydent USA Barack Obama, prezesa Prawa i Sprawiedliwości nie było na placu Zamkowym w Warszawie. Podobno trafił do szpitala, jednak jego partyjni podwładni przedstawiali sprzeczne wyjaśnienia dotyczące przyczyn absencji prezesa i stanu zdrowia polityka. Można było usłyszeć, że sprawa jest poważna, ale nie na tyle poważna, by się nią zajmować. Pojawiły się plotki, że chodzi o alergię. A może po prostu był to silny atak focha? Wszak, jak dowodzą naukowcy, foch jest odruchem bezwarunkowym, często zupełnie nieświadomym. Trzeba go przeczekać. ■
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.