Rozmawiała Agnieszka Gozdyra
Luśka wygląda rzeczywiście wspaniale. Jest rasowa?
Po kąpieli najbardziej przypomina psa husky, ujawnia się jej szlachetna natura. Ale kiedy jest przybrudzona, to już bardziej wychodzi z niej kundel. Bo tak naprawdę to jest mieszaniec właśnie husky’ego z kundlem. Pochodzi z Kobyłki, gdzie wujek Magdy, mojej żony, miał warsztat i tam mieszkał sobie pies bandyta – Lulok. A że siostra żony przyjeżdżała tam z Shelą (czyt. Szilą), suczką husky, to z tego oto związku wzięła się Luśka. Jak Magda pojechała tam naprawić auto, to Luśkę wzięła w pakiecie. Mariaż Luloka i Sheli to był trochę mezalians. I Lusia jest taka mieszana, także charakterologicznie. Przez długie lata czasami wychodził z niej ojciec, czyli pies bandyta Lulok. I wtedy na przykład na naszej małej uliczce gryzła opony przejeżdżających samochodów, bo jak coś ucieka – to trzeba to gonić i gryźć. Niestety, zazwyczaj opona uciekała, a w starciu bezpośrednim okazywała się od Lusi silniejsza. Na szczęście nigdy nie stało się nic poważnego. Ale teraz, na starość, jakby zapomniała o swojej bandyckiej przeszłości. Taka bardziej arystokratyczna się zrobiła, spokojniejsza. A był to taki „pies żyła”. Powiem ci, że jeszcze do tej pory, gdy wychodzi do ogrodu i widzi piłkę, to mimo swoich 18 lat próbuje się nią bawić. Potem nagle stwierdza, że to w sumie ją trochę męczy. Potrafi podgonić: a to w stronę gołębia, a to kota sąsiadów, jeśli skrada się do nas przez podwórko. Albo chociaż szczeknąć na niego, tak pro forma. To przecież jej terytorium. Teraz już także więcej śpi. Wskakuje sobie na fotel. Zawsze to robiła bardzo dziarsko…
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.