We Wrocławiu 20-latek zdewastował szybę przeciwpożarową w holu Dworca Głównego. Gdy ochroniarze próbowali go zatrzymać, pobił jednego z nich. Obezwładnili go dopiero wezwani na pomoc SOK-iści, czyli funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei. W Poznaniu na Dworcu Głównym do pomieszczenia z monitoringiem wdarł się 28-latek. Bił po twarzy siedzącego tam ochroniarza, groził mu. Miał przy sobie nóż. Znów pomogli SOK-iści – obezwładnili agresora i skuli kajdankami. W Przemyślu zaniepokojony podróżny wezwał patrol SOK do dziwnie zachowującego się pracownika ochrony dworca. 61-letni ochroniarz okazał się mieć ponad półtora promila alkoholu we krwi, bo jak sam wyznał – w trakcie pracy wypił litr wódki i jedno piwo. W Bochni na dworcu kolejowym brutalnie pobito 18-latka, który odprowadzał swoją dziewczynę na pociąg. Miał szczęście, że świadkami zdarzenia byli SOK-iści w cywilu, którzy przerwali napaść. W Przemyślu dwóch pijanych mężczyzn obrzucało podróżnych wyzwiskami, a jeden z nich wymachiwał maczetą. Porządek z nimi zrobili dopiero SOK-iści. W Malborku przed dworcem PKP i na oczach ochrony, która nie zareagowała na całe zajście, pobito 35-letniego mężczyznę. Takich historii można przytoczyć więcej. Łączy je to, że wszystkie wydarzyły się w ciągu ostatnich miesięcy na dworcach kolejowych lub w bezpośrednim sąsiedztwie. I że prowokują pytanie: czy jesteśmy na dworcach kolejowych bezpieczni?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.