Kamienica w centrum Sopotu, wszystkie mieszkania na jednym z pięter kupuje nowy właściciel. Charakterystyczne dla tutejszych budynków duże pokoje dzieli na mniejsze. Robi z nich oddzielne apartamenty, które wynajmuje turystom. Od tej pory zmienia się życie w cichych dotąd mieszkaniach na pozostałych piętrach. Mieszkańcy eleganckiego budynku stają się sąsiadami hotelu, tyle że bez portiera i ochrony. Nocą budzą ich głośne rozmowy na klatce schodowej i śmiech turystów wracających z imprez, dzwonki do drzwi, jeśli ktoś zapomni kodu do domofonu, pełne werwy śpiewy z pokoi pod muzykę z odtwarzacza. Dla turystów Sopot to plaża, knajpy i zabawa, dla miejscowych to prestiżowa lokalizacja z piękną architekturą, gdzie na mieszkanie trzeba wydać bardzo dużo pieniędzy i normalnie żyć – wstawać do pracy i spać. Potrzeby turystów i mieszkańców wykluczają się. Miasta atrakcyjne turystycznie coraz głośniej mówią o złych stronach swojego sukcesu. Turystyka, z której rozwoju dotychczas były zadowolone, zaczyna ich przytłaczać. W Sopocie, Warszawie, Krakowie, Wrocławiu socjolodzy mówią już o zjawisku turystyfikacji, czyli degradacji zabytkowych centrów przez ruch turystyczny.Jednym z głównych winowajców ma być krótkoterminowy wynajem mieszkań, który w połączeniu z tanimi liniami lotniczymi doprowadził do eksplozji masowych podróży. Na świecie to zjawisko jest znane od dawna, wiele europejskich miast już z nim walczy. W Polsce jest nowe, próby okiełznania go dopiero się zaczynają.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.