W wyborach prezydenckich, które odbędą się w Brazylii 7 października, startuje aż 13 kandydatów, jednak tylko jednym z nich interesują się największe światowe media. Prowadzącego we wszystkich sondażach kandydata prawicy, 63-letniego Jaira Bolsonarę, zdążono już okrzyknąć brazylijskim Trumpem, populistą, rasistą, faszystą, homofobem i zagrożeniem zarówno dla samej Brazylii, jak i całej Ameryki Łacińskiej. Krytycy zarzucają mu też sentyment do wojskowej dyktatury, rządzącej do 1985 r. Brazylią. Brytyjski tygodnik „The Economist” poświęcił brazylijskiemu politykowi okładkę, ostrzegając, że byłby fatalnym prezydentem, pod którego rządami w Brazylii upadnie demokracja. Jego brazylijscy zwolennicy uważają jednak, że prawdziwą katastrofą byłaby przegrana Bolsonary. Zdaniem konserwatystów tylko on może uratować pogrążoną od lat w kryzysie, przeżartą korupcją Brazylię. „The Economist” odnotowuje z przekąsem, że gorliwy protestant Bolsonaro ma na drugie imię Messias, czyli Mesjasz. Prawdę mówiąc, ktoś taki bardzo by się obecnie Brazylii przydał.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.