Kolejna „taśma” w polskiej polityce kompromituje pisowskiego szefa nadzoru bankowego. Były już dostojnik pokazuje się na niej nie tyle jako reprezentant państwa, któremu dano wielką władzę po to, aby strzegł bezpieczeństwa systemu bankowego, ale raczej jako jakiś intrygant, który cichcem załatwia szemrane interesy. Robią wrażenie w ustach szefa KNF te wszystkie celowe niedopowiedzenia, półsłówka i urwane zdania, tak charakterystyczne dla ludzi uwikłanych w mroczne sprawki i dlatego obawiających się mówić jasno to, o co im chodzi. „Jest sprzeczne z prawem, ale rozmawiamy przy pełnej dyskrecji... Ja mogę panu obiecać, bo wie pan, też jestem rozgoryczony w pewien sposób... Tak, że nie ma tutaj nic, co by.”... Zdania się urywają, tak by ich prawdziwego sensu trzeba się było domyślać.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.