Użycie cyfrowych kamer nie zmuszało nas do żadnych kompromisów. Przeciwnie, zdarzały się sceny, które inaczej nie mogłyby powstać. Kiedy kręciliśmy przemarsz nocnej karawany, ledwo widziałem twarze aktorów. Czułe obiektywy były jednak w stanie wychwycić każdy błysk ich oczu – mówił Bruno Delbonnel, operator reżyserowanej przez Ethana i Joela Coenów „Ballady o Busterze Scruggsie”. Bo przecież właśnie obraz interesuje uczestników EnergaCAMER IMAGE – festiwalu poświęconego autorom zdjęć filmowych. Bydgoska Opera Nova na osiem dni zamienia się w wystawę i targi wszystkiego, co potrzebne jest im na planie: od kamer przez wielkie stoły do korekcji barwnej aż po używane na planie zimą kurtki o ciepłocie średniej wielkości kaloryfera. Dyskusje? Sięgać po sprzęt Red czy Alexa? A ja słucham słów Delbonnela i myślę o ironii kina. Bracia Coen wkroczyli w nową erę, po raz pierwszy rezygnując z klasycznej taśmy, i zaproponowali widzom… western. Najbardziej klasyczny i, wydawałoby się, przebrzmiały gatunek filmowy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.