„NIE MAM KONTA. TRZYMAM PIENIĄDZE NA KONCIE MAMY. NIE JEST TO MOJE DZIWACTWO, LECZ EFEKT DOŚWIADCZEŃ. Nie chcę dopuścić do sytuacji, że ktoś bez mojej wiedzy wpłaci na mój rachunek jakieś pieniądze, a na drugi dzień przeczytam o tym w gazecie” – mówił w rozmowie ze mną (opublikowanej we „Wprost”) Jarosław Kaczyński. Był rok 2007. Opublikowane w ubiegłym tygodniu przez „Gazetę Wyborczą” zapisy negocjacji biznesowych, którym przewodził Jarosław Kaczyński, pokazują, że od tego czasu dużo się zmieniło. Dziś prezes PiS to człowiek twardo stojący na ekonomicznej ziemi, znający mechanizmy biznesu, zwłaszcza te na styku biznesu i polityki. Co więcej, on je nie tylko zna. On je także akceptuje, może nawet lubi. Na pierwszy rzut oka (ucha?) w nagraniach nie ma nic, co mogłoby świadczyć o łamaniu prawa. Największą patologią, która kryje się w stenogramach, wydają się kredyty na telefon, których państwowe banki mają udzielać partyjnym biznesom. Tylko czy to rzeczywiście jeszcze kogoś szokuje?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.